To pierwsza tego typu konfrontacja Władimira Putina ze światem od czasu rosyjskiej aneksji Krymu. Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu światowi liderzy nie szczędzili mu krytyki.
- Nie przyjechaliśmy tu wprawdzie rozmawiać o Ukrainie, ale ta sytuacja jest przedmiotem naszej nadzwyczajnej troski - mówił odchodzący szef Rady Europejskiej Herman van Rompuy.
Niemiecka kanclerz Angela Merkel i brytyjski premier David Cameron nie wykluczyli dalszych unijnych sankcji wobec Rosji. A amerykański prezydent Barack Obama mówił, że rosyjska agresja na Ukrainie zagraża całemu światu.
- Widzieliśmy to przy prawdopodobnym zestrzeleniu samolotu malezyjskich linii lotniczych, kiedy zginęło wiele niewinnych osób - podkreślał Obama.
Ostracyzm wobec Putina widać także w kuluarach szczytu w Australii. Rosyjskiemu prezydentowi przydzielono miejsce na końcu sali i nie dopuszczono go do wspólnego zdjęcia z przywódcami Australii, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Chin.
Premier Kanady uścisnął co prawda dłoń Putinowi, ale miał mu przy tym powiedzieć: Wynoś się z Ukrainy. Przed budynkiem, gdzie trwa szczyt, doszło do dwóch manifestacji - zwolenników i przeciwników rosyjskiego prezydenta.
Według nieoficjalnych informacji z Kremla, podawanych przez brytyjskie media, Władimir Putin ma skrócić wizytę na szczycie G20 i opuścić Australię w nocy polskiego czasu. Ma to być rezultat ostrej rozmowy z brytyjskim premierem Davidem Cameronem.
W jej trakcie rosyjski prezydent miał zaprzeczyć, jakoby posłał wojska na Ukrainę, ale też miał obiecać, że zatrzyma przepływ broni przez granicę, poprze rozejm i uzna jedność polityczną Ukrainy.