Chcielibyśmy zwrócić się do Komisji Europejskiej, żeby nie szła tą drogą. Decyzja co do kwot została podjęta (...). Cały czas się zastanawiam, czy to jest poważna propozycja, ponieważ to brzmi jak pomysł, który pojawił się w prima aprilis - powiedział szef MSZ na konferencji prasowej po spotkaniu szefów dyplomacji państw Grupy Wyszehradzkiej i Partnerstwa Wschodniego w Pradze.

Reklama

Także nasi partnerzy z Grupy Wyszehradzkiej nie zgadzają się na plan KE. Propozycja Komisji Europejskiej dotycząca wprowadzenia stałego systemu dystrybucji uchodźców w sytuacji kryzysowej między państwa UE nie przystaje do rzeczywistości - ocenił w środę słowacki minister spraw wewnętrznych Robert Kaliniak. Dodał, że czas pojawienia się nowej propozycji jest trudny ze względu na obecne starania mające na celu zawarcie porozumienia o zamknięcie szlaków, którymi przemieszczają się migranci, i umowę UE z Turcją.

W połowie tych bardzo drażliwych rozmów na stół trafia propozycja, która cofa nas o dziewięć miesięcy i nie odpowiada w niektórych aspektach rzeczywistości - powiedział.

Z kolei szef czeskiej dyplomacji Lubomir Zaoralek zadeklarował, że jest tą propozycją niemile zaskoczony. Według niego KE nie powinna występować z czymś, co dzieli Europę. Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto określił projekt Komisji jako niedopuszczalny i mający charakter szantażu. Ze względu na proponowane przez Komisję Europejską kary jest to szantażowanie. Pomysł kwot jest ślepą uliczką i prosiłbym Komisję, by nigdy więcej nie wchodziła w tę ślepą uliczkę - powiedział.

Komisja Europejska zaproponowała w środę reformę unijnej polityki azylowej. Zakłada ona wprowadzenie stałego systemu dystrybucji uchodźców, który byłby uruchamiany automatycznie w sytuacji kryzysowej.

Propozycja KE przewiduje, że zasady dublińskie nadal będą obowiązywać, ale zostaną one uzupełnione o "mechanizm korekcyjny". Jeśli do jakiegoś kraju napłynie nieproporcjonalnie duża liczba uchodźców, o połowę większa niż ustalony z góry próg, to automatycznie nowi uchodźcy będą rozsyłani do innych państw unijnych według nowego systemu relokacji.

Komisja zostawia jednak furtkę dla krajów niechętnych przyjmowaniu uchodźców. Będą one mogły odstąpić od udziału w relokacji na rok, ale w zamian muszą zapłacić 250 tys. euro za każdego uchodźcę, którego nie przyjmą. Pieniądze trafią do kraju, który przejmie odpowiedzialność za danego migranta.

Reklama