TASS przekazał tę informację po tym, gdy odczytujący wyrok sędzia Aleksiej Wtjurin oznajmił, że sąd ustalił winę Nawalnego i współoskarżonego Piotra Oficerowa. Prawomocny wyrok skazujący pozbawi Nawalnego prawa kandydowania w wyborach, a więc uniemożliwi zapowiedziany przez opozycjonistę udział w elekcji prezydenckiej w Rosji w przyszłym roku.
Odczytywanie wyroku w sądzie w Kirowie wciąż trwa. Proces jest powtórzeniem postępowania sądowego z 2013 roku w tej samej sprawie. Nawalny został wówczas skazany na pięć lat kolonii karnej. Później, w wyniku apelacji, karę tę zawieszono. Podczas obecnego procesu prokurator zażądał dla opozycjonisty kary pięciu lat w zawieszeniu. Nawalny, powołując się na dokumenty z procesu sprzed trzech lat, oznajmił w środę w trakcie odczytywania wyroku, że jego brzmienie nie różni się zupełnie od tego wydanego w 2013 roku. Opozycjonista opublikował tekst pierwotnego wyroku na Twitterze.
Wyrok jest zbieżny co do słowa jeśli chodzi o błędy ortograficzne, kolejność w jakiej wymienieni są świadkowie - mówił opozycjonista dziennikarzom w trakcie krótkiej przerwy w odczytywaniu wyroku. Ocenił tę zbieżność jako demonstrację ignorowania stanowiska Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz).
Strasburski trybunał uznał, że w 2013 roku Rosja naruszyła prawo Nawalnego do uczciwego procesu i zarządził wypłacenie mu 56 tys. euro kosztów sądowych i poniesionych szkód. Po decyzji ETPCz rosyjski Sąd Najwyższy uchylił wyrok z 2013 roku, nakazując ponowne rozpatrzenie sprawy. Powtórzony proces rozpoczął się w grudniu 2016 roku; wkrótce potem Nawalny oznajmił, że chce kandydować w wyborach prezydenckich.
Przed środowym ogłoszeniem wyroku opozycjonista napisał na swojej stronie internetowej, że przygotowuje się zarówno do kary w zawieszeniu, jak i bez zawieszenia. Na rozprawę Nawalny i Oficerow przyjechali ze spakowanymi rzeczami osobistymi.
40-letni Nawalny - adwokat, bojownik z korupcją i bloger - to jeden z przywódców wielotysięcznych protestów z 2012 roku przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml. W 2013 roku wziął udział w wyborach mera Moskwy, zdobywając 27,24 proc. głosów i ustępując tylko obecnemu merowi stolicy Rosji Siergiejowi Sobianinowi. Kończący się proces opozycjonista uważa za polityczny, a jego obrońcy nalegali na wyrok uniewinniający.