Ciężki amerykański sprzęt wojskowy wędruje na wschód Europy nie tylko po to, by zamanifestować wobec Rosji potęgę i determinację Sojuszu, ale też po to, by "sprawdzić, czy przyziemna kwestia logistyki nie mogłaby zablokować odpowiedzi NATO na jakąś prowokację" - pisze brytyjski dziennik.

Reklama

"FT" przypomina, że dowódca piechoty morskiej USA generał Robert Neller ostrzegł w grudniu amerykański kontyngent stacjonujący w Norwegii, że "nadchodzi wojna". Jego rzecznik wyjaśnił później, że generał nie uznał, iż starcie jest nieuchronne, a jedynie podkreślił konieczność zachowania gotowości do pełnowymiarowego konfliktu.

Wobec prowokacyjnych zachowań Rosji "Sojusz stara się teraz zamanifestować zdolność do ochrony pozimnowojennej granicy, która rozciąga się od koła podbiegunowego po północną Syrię" - wyjaśnia "FT".Świat się zmienił i NATO musi się zmienić. Po raz pierwszy w naszej historii musimy radzić sobie (jednocześnie) z kryzysem poza naszymi granicami i wzmocnić wysiłki na rzecz wspólnej obrony w Europie - mówi sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg.

W połowie grudnia szczyt unijny formalnie zapoczątkował stałą współpracę strukturalną w dziedzinie obronności (PESCO). W ramach tej współpracy Holendrzy wystąpili z inicjatywą poprawy mobilności wojsk w Europie, która ma ograniczyć zarówno problemy biurokratyczne towarzyszące ruchom jednostek wojskowych, jak i poprawić infrastrukturę utrudniającą transport.

"FT" cytuje raport Rand Corporation z 2016 roku, z którego wynika że rosyjskie wojska potrzebowałyby tylko 60 godzin, by zająć Tallin. NATO ma swoją "szpicę", czyli siły zadaniowe bardzo wysokiej gotowości liczące 5 tys. żołnierzy, które można wysłać do dowolnego miejsca w Europie "w ciągu kilku dni". "W tym roku siłom szpicy będą dowodzić Włochy, których stolica jest usytuowana ponad 2 tys. km od Tallina" - konstatuje dziennik.

Zwraca też uwagę, że w wielu krajach Europy Środkowej i Wschodniej infrastruktura transportowa jest w złym stanie lub zbyt rzadka, a na Zachodzie Europy "tunele, drogi, sieci kolejowe i porty (...) nie były w ciągu ostatnich 25 lat budowane tak, by udźwignąć ciężkie amerykańskie transportery wojskowe". Zainwestowanie w poprawę jakości infrastruktury w Europie będzie dla UE i NATO "decyzją polityczną" - mówi w rozmowie z "FT" współautor raportu Rand Corporation Michael Linick, który uważa, że im bardziej asertywne jest stanowisko Zachodu wobec Rosji, "tym bardziej konieczna" jest taka inwestycja.

Dziennik podkreśla też, że zdaniem ekspertów wojskowych siły zbrojne krajów unijnych to "niesforna kolekcja broni i wehikułów" oraz sprzętu, które trudno skoordynować. Europa ma "20 rodzajów myśliwców, w porównaniu z sześcioma w USA; 29 rodzajów niszczycieli i fregat - w zestawieniu z czterema w USA; i 17 wersji czołgów" - wylicza "FT". "Każdy w Europie ma swój przemysł zbrojeniowy - i nikt nie chce z niego zrezygnować" - mówi unijny dyplomata.

Reklama

"Otwartym pytaniem pozostaje teraz to, czy kontynent, który stawia czoło rosnącym napięciom związanym ze wzrostem populizmu czy Brexitem jest w stanie przestawić się w stan wyższej gotowości bojowej" - podsumowuje "FT".