- Jesteśmy państwem prawa. Żądamy, by każdy respektował prawo - podkreślił Netanjahu w swoim pierwszym komentarzu na temat trwających od poniedziałku protestów. Władze Izraela nie będą tolerować "blokowania dróg i stosowania przemocy, w tym (rzucania) koktajli Mołotowa na nasze siły i palenia samochodów czy innej własności prywatnej" - dodał.

Reklama

Jednocześnie premier zapewnił, że społeczność etiopskich Żydów "jest nam droga" i potwierdził, że specjalny komitet dyskutował już na temat konieczności zmiany wzorców zachowania policji. W tym aspekcie jego zdaniem konieczne są zmiany. Zastrzegł zarazem, nie może być to osiągnięte blokowaniem dróg czy przemocą.

Protesty wybuchły po zastrzeleniu w niedzielę w Hajfie 19-letniego Felasza przez policjanta po służbie. Między funkcjonariuszem a nastolatkiem miało dojść do sprzeczki. Policjant utrzymuje, że oddał strzał, gdyż czuł się zagrożony. W ocenie świadka zdarzenia sięgnięcie przez niego po broń nie było jednak uzasadnione.

Początkowo w demonstracjach uczestniczyli w większości przedstawiciele społeczności etiopskich Żydów. We wtorek - w dzień pogrzebu nastolatka - dołączyło do nich wielu Izraelczyków zbulwersowanych brutalnością policji wobec tej mniejszości. W wielu miejscach kraju doszło do starć ze służbami bezpieczeństwa. Na środę planowane były kolejne protesty.

Portal Times of Israel wylicza, że w manifestacjach ranne zostały już 83 osoby - 47 funkcjonariuszy policji, 26 protestujących, dziewięciu przechodniów i jeden strażak. Aresztowano 136 osób. Zarzuca się im ataki na funkcjonariuszy, wandalizm oraz zakłócanie porządku publicznego.

W środę minister bezpieczeństwa Izraela Gilad Erdan oświadczył, że rozumie "wielki żal i ból, który czują dziesiątki tysięcy ludzi, ale policja musi odpowiadać adekwatnie".

Na ponad 8 mln mieszkańców Izraela ok. 135,5 tys. to Żydzi z Etiopii. Kilkadziesiąt tysięcy Felaszów przetransportowała izraelska armia drogą powietrzną w latach 1984-1990 w odpowiedzi na panującą w Etiopii klęskę głodu, gdy rabini orzekli, że Felaszowie są bezpośrednimi potomkami jednego z 12 plemion Izraela - Dan.

Felaszowie od dawna uskarżają się w Izraelu na dyskryminację, rasizm i ubóstwo. Według oficjalnych danych w ich gospodarstwach domowych zarobki są znacznie niższe od średniej krajowej. Regularnie protestują przeciwko dyskryminacji, rasizmowi i brutalności izraelskiej policji.

Reklama