Cox występował w weekend w klubie "La Rinconada Terrace" w samym centrum wenezuelskiego Caracas. Na imprezie bawiło się siedem tysięcy osób.
"Nikt nie sprawdzał wchodzących, więc ten koleś spokojnie mógł wnieść broń" - relacjonuje na forum internetowym świadek, który nagrywał koncert i kamerą uchwycił także moment, w którym padły strzały.
Policja podejrzewa, że zamachowiec wykonał wyrok na którymś z lokalnych gangsterów.
"Po wydarzeniach tamtej nocy jestem w szoku" - przyznaje Carl Cox. "Moje szczere wyrazy współczucia dla rodzin ofiar, których bliscy ucierpieli w czasie tej imprezy" - pisze na swojej stronie.