Dział Dokumentacji i Analiz Reduty Dobrego Imienia zebrał w jednym dokumencie informacje na temat okoliczności związanych ze śmiercią G. Floyda i z przebiegiem późniejszych rozruchów. W informacji prasowej podkreślono, że "zawierający 65 stron i prawie 200 przypisów raport jest jednym z pierwszych opracowań na rynku polskim ukazującym się w kilka tygodni po apogeum opisywanych wydarzeń". "Stabilność USA jest obecnie kluczowa dla polskiego bezpieczeństwa narodowego i dlatego Reduta monitoruje wydarzenia zachodzące i planuje publikowanie niezbędnych uzupełnień. Opracowanie to ma także za zadanie wypełnić niszę w polskich mediach, w których brakuje pogłębionej analizy +sprawy Floyda+. Jest to także materiał do poważnej dyskusji, bowiem stabilne Stany Zjednoczone są kluczowym elementem polskiego bezpieczeństwa" - wskazano.
We wstępie raportu zarysowana została specyfika władz USA oraz ogólnokrajowych i lokalnych mediów klasycznych i sieciowych. "W USA oprócz służb federalnych zajmujących się bezpieczeństwem na poziomie narodowym, każde miasto ma własne siły policyjne. Reagowanie na opisywane wydarzenia, jest w dużym stopniu uzależnione od stosunku władz lokalnych do tego, co się dzieje, a jak wiadomo w niektórych przypadkach szefowie władz wprost sprzyjają demonstrantom" - napisano w informacji.
Przekazano, że kolejne rozdziały "pokazują, w jaki sposób pokojowy, lokalny protest zmienił się w marsz pod posterunek, gdzie pracowali biorący udział w interwencji funkcjonariusze i jak doszło do pierwszych starć, które w kolejnych dniach zradykalizowały się i objęły inne ośrodki". "Łącznie podczas rozruchów śmierć poniosło co najmniej 26 osób, a około 14 tys. zostało aresztowanych" - podała RDI.
W raporcie scharakteryzowane zostały również Antifa, w ocenie RDI, "specjalizująca się w protestach przeciwko tym, których uważa za zwolenników rasizmu, antysemityzmu czy faszyzmu" oraz "ruch BLM, czyli Black Lives Matter także bardzo aktywny w trakcie tych wydarzeń".
"Wiele miejsca poświęcono także reakcjom na zamieszki obu partii, najważniejszych wojskowych i prezydenta Trumpa, który wychodzi poza format tradycyjnego amerykańskiego przywódcy. Obecna sytuacja z polskiego punktu widzenia ma jeszcze jeden wymiar, na co można zwrócić uwagę, czytając poszczególne frazy przemówienia Donalda Trumpa z Mt Rushmore" - wskazano.
W konkluzjach do raportu prezes Reduty Dobrego Imienia Maciej Świrski napisał, że "lewicowy, marksistowski ruch rewolucyjny, który usiłuje teraz przewrócić porządek społeczny Ameryki, uderza w podstawy kulturowe, dziedzictwo i historię Stanów Zjednoczonych". "Pod tym względem Polska i Stany Zjednoczone są w podobnej sytuacji. To, co wydawało się jeszcze trzydzieści lat temu dla Polaków oczywiste i niekwestionowane – polski dorobek cywilizacyjny, godna postawa większości społeczeństwa i wysiłek zbrojny podczas II wojny światowej, polskie dziedzictwo historyczne na Wschodzie – teraz jest kwestionowane lub wręcz negowane, nazywane kolaboracją, kolonizacją i tym podobnymi epitetami" - podkreślił. Dodał, że "robią to ludzie, którzy wywodzą się z podobnego milieu ideologicznego, co aktywiści wydarzeń opisywanych w niniejszym Raporcie".
Świrski zauważył, że USA są "państwem zbyt dobrze zorganizowanym, by obecne wydarzenia mogły w sposób trwały wpłynąć na ich pozycję międzynarodową i siłę oddziaływania". Przyznał, że "następuje pewna erozja prestiżu, także wśród Polaków, związana z obrazami zamieszek w mediach i jest to wykorzystywane przez przeciwników sojuszu z USA". Prezes RDI ocenił, że "dokładna wiedza na temat +kryzysu Floyda+ pozwoli Polakom spojrzeć realistycznie na Stany Zjednoczone". Jego zdaniem "sojusz polsko-amerykański powinien opierać się na wiedzy o partnerze, a nie na wyobrażeniach o nim".
"W ciągu ostatnich 3 lat przekonanie o istotnej roli Polski w systemie bezpieczeństwa narodowego USA utrwaliło się wśród osób decydujących o kierunku polityki amerykańskiej. Polskie trzeźwe spojrzenie na Stany wychodzi na przeciw polityce transakcyjnej prowadzonej przez Trumpa. I tego rodzaju postawę Polacy powinni utrzymywać, bez względu na to, kto będzie po styczniu 2021 roku rządził Stanami" – konkluduje prezes RDI.