Lafontaine publicznie ocenił, że wielkie majątki dobrze prosperujących firm rodzinnych są "sprzeczne z konstytucją".

>>>W Niemczech rządzi Lewica, a nie Angela Merkel

Reklama

Na celowniku lewicowego polityka znalazła się m.in. grupa Schaeffer, która jest jednym z największych niemieckich dostawców części dla przemysłu motoryzacyjnego. W sierpniu firm przejęła za ponad 12 miliardów euro spółkę Continental, drugiego na świecie producenta opon samochodowych.

"Żaden człowiek nie jest wstanie zgromadzić w swoim życiu dziesięciu miliardów euro w sposób zgodny z konstytucją" - powiedział Lafontaine w rozmowie z magazynem "Capital". I zażądał wywłaszczenia właścicieli grupy Schaeffler,

Jego argumenty brzmią jak z minionej, komunistycznej epoki. Lafontaine uważa bowiem, że majątek Schaefflerów jest "rezultatem długotrwałego pozbawiania własności pracowników firmy oraz ich wkładu w wydajność i budowanie wartości". Wobec tego - dodał Lafontaine - należałoby zwrócić majątek "prawowitym właścicielom, czyli pracownikom".

Grupa Schaeffer nie jest jedyna, którą zaatakowali niemieccy lewicowcy. Postkomuniści prowadzą też kampanię na rzecz wywłaszczenia rodziny Mohn - właścicieli domu wydawniczego i fundacji Bertelsmann. Działacze Lewicy uważają, że spółka ta ma zbyt duży wpływ na opinię publiczną i politykę w kraju, co - według nich - szkodzi demokracji.

Te żądania można by zbyć uśmiechem, gdyby nie osoba Lafontaina. W przeszłości był on znaczącym politykiem SPD, ministrem finansów w pierwszym rządzie Gerharda Schroedera i premierem kraju Saary.

Reklama

>>>Przeczytaj, czego chce Lewica

Trzy lata temu Lafontaine dokonał wolty i wstąpił do partii Lewica, która powstała z połączenia wschodnioniemieckiej PDS (następczyni komunistycznej SED) oraz zachodnioniemieckiej Alternatywy Wyborczej. W Reichstagu jest czwartą siłą, a największym poparciem cieszy się w Berlinie i wschodnich Niemczech.