Zawiadomienia o podłożeniu bomb pojawiły się na dzień przed początkiem lutego, który w USA obchodzony jest jako Miesiąc Dziedzictwa Historycznego Czarnych (Black History Month), i mniej niż miesiąc po serii alarmów bombowych na innych uczelniach, na których niegdyś uczyli się tylko czarni. Takie uczelnie nazywane są w Stanach Zjednoczonych HBCU.
Fałszywe alarmy bombowe
Władze uniwersytetu stanowego w Albany w stanie Georgia poinformowały studentów i pracowników w mediach społecznościowych o "groźbie podłożenia bomby w budynkach akademickich".
Na uniwersytecie stanowym Bowie w stanie Maryland specjalnie wyszkolone psy i technicy pomagali policji kampusowej w przeszukaniu budynków. Nie odnaleziono żadnych niebezpiecznych materiałów.
Alarmy bombowe otrzymał także Uniwersytet Howarda w Waszyngtonie, uczelnia w Baton Rouge w Luizjanie, Bethune-Cookam w Daytona Beach na Florydzie oraz uniwersytet w Dover w stanie Delaware. We wszystkich przypadkach po przeszukaniu budynków wydawano decyzję o wznowieniu zwykłej pracy uczelni ze względu na brak zagrożenia.
"Najbardziej prymitywna forma rasizmu"
"Impulsu do stworzenia takiego zagrożenia nie można przypisać niczemu innemu niż najbardziej prymitywnej formie rasizmu, która nie jest ani nowa, ani wyjątkowa w tym kraju" - napisał w liście do społeczności uniwersyteckiej w Dover rektor Tony Allen.
Rzeczniczka prasowa Białego Domu Jen Psaki powiedziała, że groźby "są oczywiście niepokojące", a Biały Dom jest w kontakcie m.in. z federalnymi organami ścigania.