W rozmowie, opublikowanej także przez portal Vatican News, papież oświadczył, że "wojnie sprzyja cała struktura sprzedaży broni". Podkreślił też: - Uważam, że nadszedł moment, by przemyśleć koncepcję "wojny sprawiedliwej". Może być wojna sprawiedliwa, jest prawo do obrony, ale sposób, w jaki koncepcja ta stosowana jest dzisiaj musi zostać przemyślany.

Reklama

Wojna to jego zdaniem przede wszystkim rezultat "braku dialogu".

Franciszek wyraził opinię, że niektóre media "wyjmują słowa z kontekstu i przypisują to, czego nie chciało się powiedzieć". W jego ocenie "trzeba bardzo uważać".

Przywołał swoje niedawne słowa z wywiadu, gdzie powiedział, że wojny nie można sprowadzać do "rozróżnienia między dobrymi i złymi" bez refleksji nad jej przyczynami i interesami.

- W kwestii wojny były kontrowersje z powodu mojej wypowiedzi dla pism jezuickich - zaznaczył odnosząc się do słów o dobrych i złych. - Wzięli tę moją wypowiedź i powiedzieli: "Papież nie potępia Putina" - podkreślił.

"Nie ma dobrych i złych"?

- Rzeczywistość jest taka, że stan wojny to coś znacznie bardziej uniwersalnego, poważnego i nie ma dobrych i złych. Jesteśmy wszyscy zaangażowani i tego musimy się nauczyć - ocenił Franciszek.

Zauważył również, że na mediach spoczywa wielka odpowiedzialność edukacyjna. - Ale są media, które sprawiają takie wrażenie, jakby miały granat w ręku, by niszczyć ludzi poprzez selekcję prawdy, kalumnie, zniesławienie, obrzucanie błotem - mówił papież.

Reklama

Wyraził także opinię, że Organizacja Narodów Zjednoczonych, w której pokładano wiele nadziei po II wojnie światowej, wydaje się bezradna wobec konfliktów. - Nie mają władzy, by postawić na swoim - dodał.

ONZ, stwierdził Franciszek, "wnosi wkład w to, by uniknąć wojny, ale by ją zatrzymać, by rozwiązać konfliktową sytuację, jak ta, którą mamy dziś w Europie czy jakie były w innych częściach świata, nie ma żadnej władzy". "i - zastrzegł.