Przeciwnik dąży jednak do zajęcia całego obwodu, dotarcia do jego administracyjnych granic. Ostrzały trwają bez przerwy - oznajmił gubernator, cytowany przez agencję UNIAN.

Hajdaj opowiedział również o sytuacji w samozwańczej, kontrolowanej przez Moskwę Ługańskiej Republice Ludowej (ŁRL). Tamtejsi mieszkańcy nie są gotowi do jakiegokolwiek sprzeciwu, ponieważ wojna trwa już wiele lat (konflikt w Donbasie rozpoczął się w 2014 roku - PAP) i przez ten cały czas ci ludzie byli karmieni rosyjską propagandą. Niektóre osoby zaczynają jednak coś rozumieć - obawiają się ostrzałów i eksplozji, do których tam dochodzi (w ostatnim czasie dochodziło do ukraińskich ataków na składy amunicji wroga na tyłach frontu - PAP). Po drugie, mieszkańcy tych terenów nie chcą iść na wojnę (z Ukrainą) jako mięso armatnie - ocenił szef regionalnych władz.

Reklama

Według Hajdaja ŁRL ma duże trudności z przeprowadzeniem mobilizacji, dlatego ucieka się do różnego rodzaju oszustw i forteli. Przymusowo wysyłani na front mają być np. pracownicy firm komunalnych.

25 czerwca rosyjskie wojska zajęły Siewierodonieck, a 3 lipca Lisiczańsk, czyli dwa największe miasta w obwodzie ługańskim pozostające dotąd pod kontrolą władz w Kijowie. Prawdopodobnie kolejnym celem najeźdźców będzie Słowiańsk w północnej części regionu donieckiego.

Reklama