Jak przekonują rozmówcy DGP w Mińsku, w strukturach NATO i w polskich kręgach rządowych – Rosjanie sugerują Łukaszence, że dalsze pozorowanie współpracy może się skończyć pozbawieniem dyktatora władzy lub życia. Ten szuka otwarcia na Zachód, obiecuje amnestię dla więźniów politycznych, ale ma zerową wiarygodność.

Reklama

Jeszcze przed inwazją Putin przekształcił państwo dyktatora w federalny okręg wojskowy. Były pułkownik łukaszenkowskiego MSW przekonywał, że Rosja nie pyta Mińska o zgodę na prowadzenie wojny z terenu Białorusi. Dziś, wraz z porażkami na froncie południowym i wschodnim, Kreml żąda jej udziału w inwazji. Pretekst łatwo znaleźć: skoro Moskwa uznała okupowane terytoria Ukrainy za własne, może się odwołać do zasad Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym i wezwać Mińsk do wysłania wojsk do "odparcia ukraińskich ataków". Najpierw jednak Łukaszenka musiałby uznać nielegalną aneksję.

Po raz pierwszy Putin zażądał faktycznego włączenia się do wojny 27 lutego 2022 r., gdy okazało się, że nie udało się zdobyć lotnisk wokół Kijowa. Łukaszenka zamarkował kilka ruchów, wysyłając w okolice Kobrynia 38. Brygadę Desantowo-Szturmową. Pozorował ruchy – mówi jeden z rozmówców DGP. – Dziś Rosja stoi w obliczu klęski. Mobilizacja nie idzie, jak trzeba. Trwają poszukiwania rekrutów wśród więźniów. Są również silne naciski na Łukaszenkę, by dostarczył żołnierzy. Łącznie z groźbami pozbawienia go władzy lub życia i zastąpienia osobą w pełni sterowalną przez Moskwę – dodaje.

Reklama

We wtorek Łukaszenka po raz pierwszy oficjalnie przyznał, że bierze udział w tzw. specjalnej operacji wojskowej. W ubiegłym tygodniu pojechał na niezapowiedziane wcześniej spotkanie z Putinem do Soczi, po czym natychmiast ruszył do Abchazji. Samozwańczą republikę, de iure będącą częścią Gruzji, odwiedził jako pierwszy lider uznanego państwa poza Rosją. Wizytę można uznać za uznanie de facto.

Reklama

Niektórzy białoruscy analitycy kreślą jeszcze czarniejsze scenariusze. Zgodnie z ich logiką Putin, będący pod presją własnych jastrzębi, będzie musiał osiągnąć jakiś sukces, a Białoruś wydaje się łatwym celem. Rosyjski prezydent w artykule z 2021 r. "O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców", który stał się uzasadnieniem dla inwazji, zaliczył do trójjedynego narodu także Białorusinów. Zdaniem politologa Andreja Lachowicza, "obrawszy szlak odzyskiwania ziem rosyjskich, Putin może zrobić kolejny krok i włączyć Białoruś do Rosji".

CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM "DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ">>>