Nasze informacje wskazują, że KRLD potajemnie zaopatruje Rosję w wojnie za pomocą znaczącej liczby pocisków artyleryjskich, jednocześnie ukrywając prawdziwe przeznaczenie dostaw - oznajmił Kirby podczas wirtualnej konferencji prasowej. Jak dodał, reżim w Pjongjangu stara się ukryć dostawy poprzez państwa Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.

Reklama

Podkreślił, że USA monitorują transport tych ładunków, by sprawdzić, czy zostały one faktycznie odebrane przez Rosję. Dodał też, że choć liczba pocisków jest znacząca, to nie wpłynie znacząco na sytuację w Ukrainie.

To nie zmieni kierunku wojny i będziemy nadal dostarczać kluczowe systemy Ukrainie - zaznaczył.

Już we wrześniu administracja USA twierdziła, że Rosja stara się kupić od Korei Północnej "miliony" rakiet i pocisków artyleryjskich. Wówczas reżim w Pjongjangu zaprzeczał tym doniesieniom. Według Białego Domu, zwracanie się Rosji ku KRLD jest symptomem rosyjskich niedoborów w swoim arsenale.

Reklama

USA przechwycą ładunki?

Kirby stwierdził, że USA rozważają wraz z sojusznikami "pełny wachlarz opcji" w reakcji na transporty broni z Korei Płn. i Iranu dla Rosji, ale nie podjęto jeszcze żadnych decyzji. Odmówił odpowiedzi, czy rozważane jest też przechwytywanie ładunków. Zaznaczył też, że nie ma informacji, by dostawy rakiet balistycznych z Iranu miały już miejsce, choć USA są zaniepokojone "potencjalnym" wysłaniem tej broni do Rosji.

Rosja użyje broni jądrowej?

Pytany o sprawę potencjalnego użycia broni jądrowej przez Rosję, Kirby stwierdził, że USA nie dostrzegają żadnych sygnałów wskazujących na przygotowania Kremla. Przyznał jednak, że monitorują to "tak dobrze, jak umieją", ale możliwe jest, że nie dostrzegą każdego sygnału. Dodał też, że obawy związane z możliwością użycia broni jądrowej przez Putina wciąż rosną.

Kiedy widzimy, jak Rosja powołuje 300 tys. rezerwistów, (...) kiedy zwraca się do Iranu i Korei Północnej, to jest w coraz większym stopniu niepokojące, jak on (Putin) czuje, że musi sięgać coraz dalej, by prowadzić tę wojnę - powiedział Kirby.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński