W niektóre tygodnie piszę dziesiątki donosów, w inne tylko kilka - mówi agencji Bloomberga Anna Korobkowa, która jest jedną z czołowych rosyjskich informatorek. Donosicielstwo jest w mojej krwi - dodaje, mówiąc, że jej przodkowie byli informatorami NKWD. Jak mówi, jej działania przypominają rolę okrętów podwodnych podczas wojny. Może i straty, które zadały wrogowi nie były znaczne, ale strach przed nimi ograniczył liczbę rejsów - wyjaśnia i dodaje, że w ten sposób zagraniczne media nie będą w stanie znajdować rozmówców, krytykujących Kreml.
Według agencji, od początku wojny znacząco przyrosła liczba donosów, wysyłanych do władz. To ma być dowód na zmianę nastawienia władz, które wcześniej tolerowały opozycję wobec polityki Kremla, a teraz postanowiły zacisnąć śrubę.
Ofiary donosów tracą pracę
Choć postępowania karne, zaczęte przez donosy to zaledwie 1/10 wszystkich spraw, to jednak osoby, które padły ofiarą donosicieli tracą pracę, trafiają do więzienia czy dostają surowe grzywny. Do tego państwowe media zachęcają do informowania władz o nieprawomyślnych. Niestety ludzie wciąż za mało donoszą. A to przecież dobre i pożądane zachowanie społeczne - mówi analityk Paweł Danilin, częsty gość telewizyjnych talk show.
Donosiciele informują o wszystkim - a to, że ktoś powiedział, że Zełenski jest przystojny i ma poczucie humoru, a to że ktoś pokazał się jako rozmówca w zachodniej telewizji.
"Potrzebny system samooczyszczenia społeczeństwa"
Przez ujawnianie wrogów, ci ludzie udowadniają samemu sobie, że władze mają rację i ci wrogowie istnieją, a - wysyłając donosy - wspierają wojnę - tłumaczy Bloombergowi Aleksandra Archipowa, antropolog, badająca donosicielstwo w Rosji.
Ci ludzie nie chcą widzieć tych, którzy są przeciw wojnie, nie chcą też słyszeć niczego, co zburzy ich wygodną wizję świata - dodaje Aleksiej Makarov, historyk z organizacji Memoriał. Jak wyjaśnia, na razie nie ma oficjalnej kampanii propagandowej, zachęcającej do donosicielstwa, ale władze pozytywnie reagują na informacje od obywateli. Przypomina choćby słowa Putina o tym, że "donosicielstwo to naturalne i potrzebny system samooczyszczania społeczeństwa".