"Zezwolił na to sąd administracyjny - po miesiącach wstrzymywania budowy. Od tego czasu z lasu uciekają zwierzęta, w tym rzadkie i ściśle chronione rysie" - czytamy. "To skarbnica europejskich lasów. Zespół będący klasą samą w sobie. Nie można go poświęcić dla chciwej branży energii wiatrowej" - powiedział "Bildowi" Hermann-Josef Rapp, działacz na rzecz ochrony przyrody.
Prawie wszyscy mieszkańcy okolic lasu o powierzchni 200 kilometrów kwadratowych nie zgadzają się na budowę turbin wiatrowych. Jeden z nich, Oliver Penner powiedział: "niszczony jest ogromny las. Reinhardswald jest obecnie największym kompleksem leśnym w Niemczech. A to dopiero początek. Wiele osób w Niemczech zda sobie sprawę, że ich lasy również zostaną wkrótce zniszczone".
"Tylko w ten sposób można zachować lasy"
Hesja zaplanowała 86 procent swoich elektrowni wiatrowych w lasach - z których większość jest własnością landu. Odpowiedzialna za to jest minister środowiska Priska Hinz z partii Zielonych. Minister środowiska tak uzasadnia projekt w rozmowie z "Bildem": "Energia wiatrowa w decydujący sposób przyczynia się do transformacji energetycznej i ochrony przyrody. Tylko w ten sposób można zachować lasy i ważne ekosystemy".
Turbiny wiatrowe mają mieć wysokość 241 metrów, czyli tyle, co wieża targowa we Frankfurcie. Same łopaty wirnika mają średnicę 150 metrów - pisze "Bild".
Ottmar Barke, były przewodniczący Heskiego Sądu Administracyjnego w Kassel, opowiada się po stronie przeciwników turbin wiatrowych. - W ustawie o odnawialnych źródłach energii z początku 2023 r. rząd niemiecki stwierdził, że turbiny wiatrowe leżą w nadrzędnym interesie publicznym i służą bezpieczeństwu publicznemu państwa. Ważne dobra chronione, takie jak krajobraz, ochrona zabytków, ochrona przyrody i dobrostan zwierząt, straciły na znaczeniu - powiedział.