To 112 rocznica zatonięcia "niezatapialnego" Titanica, który uderzył w górę lodową. "Daily Mail" przypomina więc największe zagadki, dotyczące tej katastrofy. Jak przypominają brytyjskie media, na pokładzie Titanica zginęło około 1500 ludzi, czyli 70 proc. pasażerów, nie odnaleziono jednak ciał około 1160 osób. Co się z nimi stało? 340 ciał pasażerów w kamizelkach ratunkowych odkryto na powierzchni wody. Resztę - jak twierdzą naukowcy - zjadły morskie stworzenia i bakterie.

Reklama

Jak tłumaczy profesor Jon Cassella z uniwersytetu Sligo w Irlandii, kości dość szybko rozpuszczają się w słonej wodzie, więc po 112 latach mało co zostało z ofiar statku. By odnaleźć resztę szczątków, trzeba dokładnie przebadać cały wrak, a to jest zabronione prawem. Jak dodaje uczony, sam Titanic jest zresztą w złym stanie - bakterie bowiem zjadają żelazo z kadłuba i w ciągu 40 lat nie pozostanie już żaden ślad po liniowcu.

Dlaczego nie zauważono góry lodowej?

To była piękna, bezchmurna noc, gwiazdy świeciły jasno, pasażerowie byli na pokładzie… dlaczego więc nie zauważono góry lodowej? Według niektórych historyków wszystko przez przypadek i zjawisko fizyczne, zwane inwersją temperatury. To wywołało pewnego rodzaju miraż, który ukrył w bezksiężycową noc górę lodową. Zauważono ją dopiero w ostatnim momencie.

To samo zjawisko miało też sprawić, że SS California nie udzielił pomocy Titanicowi - pisze "Daily Mail". Załodze Californii wydawało się bowiem, że statek, zauważony na horyzoncie, jest dużo mniejszy niż powinien być Titanic, więc to nie jemu powinni spieszyć z pomocą, tylko poszukać prawdziwej ofiary katastrofy.

Dlaczego zabrakło łodzi ratunkowych?

Reklama

Po pierwsze, według "Daily Mail", nie wierzono, że trzeba będzie wszystkich pasażerów ewakuować na raz. Po drugie, łodzie te spuszczano na wodę, nie wypełniając ich całkowicie pasażerami, bo bano się że zatoną. A po trzecie… zasłaniały widok pasażerom pierwszej klasy Titanica. Zamontowano je bowiem jedynie na przedzie i z tyłu jednostki. Na środkowej części kadłuba ich nie było, bo wtedy najbogatsi pasażerowie nie widzieliby piękna Atlantyku.

Co stało się z kapitanem Edwardem Smithem?

Według filmu Jamesa Camerona, kapitan Titanica zginął na mostku, odchodząc wraz z okrętem, według starej, morskiej tradycji. To potwierdza część pasażerów czy załogi. Jednak według "Daily Mail" są też i inne relacje, które świadczą, że Smith nie musiał być takim bohaterem. Niektórzy twierdzili bowiem, że widzieli go jak skakał z pokładu do wody, albo że próbował dopłynąć do łodzi ratunkowej. Pewne jest tylko jednak to, że tej nocy nie przeżył, a jego ciała nigdy nie odnaleziono.