"Nie ma powrotu do dni sprzed 7 października 2023, gdy Hamas zaatakował Izrael, by mordować, gwałcić i porywać bezbronnych cywilów. Nie ma też powrotu do dni sprzed 13 kwietnia 2024. To wtedy bowiem najwyższy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei, po raz pierwszy w historii, zaatakował Izrael z terytorium Iranu" - pisze na łamach "Daily Mail" emerytowany generał brygady IDF Jacob Nagel, który był doradcą Benjamina Netanjahu oraz piastował stanowisko szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego Izraela.

Reklama

"Izrael nie może zaakceptować stanowiska Bidena"

Wojskowy przypomina, że atak Iranu, to zemsta za uderzenie IDF na Damaszek, w którym to nalocie zginął Mohammad Reza Zahedi, dowódca elitarnego oddziału Al Quds irańskiej Gwardii Rewolucyjnej w Syrii i Libanie. Jak wyjaśnia Nagel, Zahedi odpowiadał za wiele ataków na Izrael, atak na Jordanię, w którym zginęło trzech amerykańskich żołnierzy, miał brać też czynny udział w planowaniu najazdu Hamasu z 2023. Dlatego, jak dodaje generał, Izrael miał pełne prawo do zlikwidowania tego człowieka. I to rozwścieczyło Iran do tego stopnia, że odpalono setki dronów i rakiet w stronę Państwa Żydowskiego.

Reklama

Były doradca Netanjahu twierdzi więc, że Izrael nie może zaakceptować stanowiska Bidena, by nie kontratakować, a jeśli nawet dojdzie do uderzenia, to IDF powinien zadać Iranowi takie straty, by zrównoważyć minimalne uszkodzenia, spowodowane przez irańskie drony, a nie takie uszkodzenia, jakie mógł zadać pełny atak Iranu.

"Jeśli Iran wyjdzie z tej sytuacji cały, to Teheran może poczuć się na tyle silny, że użyje dronów i rakiet raz jeszcze. Tylko tym razem będą one uzbrojone w głowice chemiczne, albo atomowe" - wyjaśnia generał Nagel.

Reklama

"Odstraszanie przez kary"

Jego zdaniem to, co proponuje prezydent USA, Joe Biden, czyli "macie zwycięstwo, to się nim cieszcie i nie róbcie niczego więcej", to strategia błędna, oparta na "odstraszeniu przez odmowę ataku". Ona - jak dodaje wojskowy - zawiodła, gdy nie powstrzymany ataku Hamasu. Dlatego teraz Izrael powinien przyjąć strategię "odstraszenia przez kary".

Wojskowy uważa bowiem, że Biden myśli już tylko o tegorocznych wyborach. Nie chce doprowadzić do wzrostu cen ropy i nie chce podpaść lewemu skrzydłu swojej partii. Zdaniem Nagela, jeśli Biden teraz ulega antyizraelskim politykom Partii Demokratycznej, to wkrótce może dalej im ustępować i coraz bardziej zmniejszać wsparcie dla Izraela.

Brak działania władz w Jerozolimie zachęci też - jak twierdzi Nagel - wrogów Izraela do dalszego wspierania bojówek w Gazie, Libanie i na Zachodnim Brzegu. Może też - jak pisze - doprowadzić do sytuacji, w której Hamas czy Hezbollah dostaną z Iranu broń atomową.

Co powinno stać się celem Izraela?

Co powinno stać się celem Izraela? Przede wszystkim fabryki produkujące broń oraz składowiska pocisków balistycznych i dronów. Do tego irańskie porty i infrastrukturę do produkcji ropy naftowej, by odciąć finansowanie reżimu. A na koniec IDF i Mosad powinny wziąć na cel irańskich przywódców, by uświadomić wrogom Jerozolimy, "jak daleko sięga ramię Izraela". Kolejnym celem - zdaniem Nagela - powinien stać się też atomowy program Iranu - przede wszystkim instalacja w Natanz, gdzie da się wzbogacać uran i produkować głowice jądrowe tak, by uniknąć wykrycia - podsumowuje generał Nagel.