Awaryjne lądowanie samolotu Air Europa
Boeing 787-9 Dreamliner lecący z Madrytu do Montevideo z 325 pasażerami na pokładzie wpadł w poniedziałek rano nad Atlantykiem w turbulencje. Samolot musiał wylądować awaryjnie w brazylijskim Natalu.
Początkowo tamtejsze służby medyczne informowały o 30 osobach z lekkimi obrażeniami. We wtorek władze stanu Rio Grande do Norte, gdzie leży Natal, przekazały, że do szpitali trafiło 40 osób, z czego cztery na oddziały intensywnej terapii.
- Są pasażerowie ze złamaniami i urazami rąk, twarzy i nóg (…). To było dość okropne uczucie. Myśleliśmy, że tam zginiemy – powiedział agencji Reutera mężczyzna o imieniu Stevan, jeden z pasażerów samolotu.
Pasażerowie opowiadają o swoich przeżyciach
Swoje przeżycia opisała również pochodząca z Wenezueli pasażerka o imieniu Norys, cytowana przez portal Infobae. - Ci, którzy nie mieli zapiętych pasów, wylecieli (z foteli), a niektórzy zahaczyli o sufit. To trwało jakieś trzy, pięć sekund – powiedziała.
- To było uczucie przerażenia, że spadasz bez końca i masz świadomość, że spadasz z nieobliczalną prędkością. I czułeś, że na końcu umrzesz. Aż zobaczyliśmy na ekranie, że samolot zaczął się wznosić – wspominał inny pasażer, Argentyńczyk o imieniu Juan.
Inna pasażerka, kobieta o imieniu Francesca, określiła tę sytuację jako "koszmar, który wszyscy kiedyś mieliśmy – spać w samolocie i obudzić się w chwili, gdy on spada". W takich momentach "życie przelatuje ci przed oczami" – dodała.
Linie Air Europa oświadczyły we wtorek, że w szpitalu w mieście Natal przebywało wciąż sześć osób z tego lotu. Firma wyraziła przy tym głębokie ubolewanie z powodu incydentu.