Okazuje się, że obsługa polskich turystów nie zawsze jest przyjemna. Rezydentka dużego biura podróży wysłała list do portalu Styl.fm, w którym napisała o największych problemach, jakie generują Polacy na wakacjach w Grecji.

Obserwuj kanał Dziennik.pl na WhatsAppie

Polski turysta – czyli jaki?

Reklama

Jak tłumaczy polska rezydentka, turyści z Polski "są zawsze niezadowoleni". Przyznaje, że choć w wielu przypadkach ich narzekania mogą być zasadne często jednak narzekają oni "po prostu, by ponarzekać". Jak wylicza kobieta, polskim turystom nie podoba się m.in. zbyt duża liczba innych turystów, zarówno tych z Polski, jak i z innych krajów. Często też zdarza się, że chcą, by przy basenach "DJ non stop puszczał polskie disco polo".

Reklama

Tłumaczy, że najgorzej jest wieczorami, gdy mają dostęp do koktajli i innego rodzaju alkoholu. "Niestety, osobiście uważam, że powinien być limit, choć pewnie i o to Polacy by się awanturowali. Nasi rodacy wyznają zasadę, że nie może się nic zmarnować" – zaznacza. I dodaje, że "wystarczy godzina od otwarcia drink-baru i mam już pierwsze nocne skargi na moich podopiecznych".

Mówi, że właśnie wtedy zaczynają się problemy. "Ludzie nie dość, że często dostają piany o drobnostki, to wychodzą liczne nieporozumienia między sobą, czy to wśród danej rodziny i ich waśni, czy też między obcymi, bo odwaga im dopisuje" – tłumaczy.

Wspomina również historię gdy jedna z kobiet turystek wpadła do basenu, bo "po kilku głębszych zatoczyła się i nie złapała na nowo równowagi". "Wyciągaliśmy ją w trójkę i trzeba było jej pomóc po wyjściu z wody" – podsumowuje rezydentka.