Rzymscy karabinierzy mieli według tych doniesień domagać się 80 tysięcy euro od gubernatora stołecznego regionu. Gazety informują, że nie wyklucza się nawet, że Marrazzo, prominentny polityk centrolewicowej Partii Demokratycznej, już uzgodnił z szantażującymi go karabinierami, że zapłaci tę sumę w czterech ratach albo wręcz to zrobił.

Reklama

On sam zaś w wywiadzie dla "Corriere della Sera" oświadczył, że domniemany szantaż, którego miał paść ofiarą, to tylko bezpodstawne plotki i zapewnił, że nie zapłacił ani grosza.

Sprawa wyszła na jaw przed kilkoma miesiącami i to zupełnie przypadkowo na marginesie innego postępowania wyjaśniającego. Prowadzący je śledczy dowiedzieli się wtedy z założonych podsłuchów telefonicznych, że ktoś próbuje sprzedać firmie telewizyjnej z Mediolanu nagranie wideo, przedstawiające gubernatora Marrazzo w kłopotliwej dla niego sytuacji w mieszkaniu osoby, którą odwiedzał.

Postanowiono więc sprawdzić ten wątek między innymi na podstawie podsłuchów. W rezultacie okazało się, że kaseta dotarła do samego zainteresowanego.Pod adresem Marrazzo zaczęto kierować żądania wypłaty pieniędzy. Towarzyszyły temu groźby, że w przeciwnym razie nagranie zostanie rozpowszechnione. Nie jest jasne, czy szef władz regionu pieniądze te wpłacił, na przykład przez pośredników, czy też zamierzał to zrobić.

Reklama

Faktem jest natomiast, dodaje prasa, że nie złożył zawiadomienia o tym, że jest szantażowany. Niedawno Piero Marrazzo został przesłuchany w tej sprawie.Według gazet w zeznaniach zapewnił, że nie miał pojęcia o tym, że szantażyści to karabinierzy. Oni zaś również ukrywali swe funkcje. Ale na tym nie kończy się lista zarzutów wobec zatrzymanych - dodaje "Corriere della Sera", informując, że zajmowali się oni także prawdopodobnie handlem narkotykami.