Od czasu zajęcia fotela prezydenckiego w Białym Domu w roku 2008 Demokrata Obama w dużym stopniu przyczynił się do zresetowania stosunków rosyjsko-amerykańskich, które wcześniej nosiły ślady pozostałości zimnej wojny - uważa analityk Fiodor Łukjanow. Jego zdaniem reelekcja Obamy będzie sprzyjać kontynuowaniu współpracy dyplomatycznej, gospodarczej i wojskowej. Obama jest bardziej obiecujący, możemy z nim dyskutować - podkreśla Łukjanow.

Reklama

Demokraci są nastawieni bardziej pokojowo, a władze rosyjskie życzą sobie jak najmniej krytyki i przeszkód w tym, co chcą robić i robią - uważa prezes Instytutu Studiów Strategicznych Aleksandr Konowałow.

Niemniej politolodzy są przekonani, że zwycięstwo Republikanina Mitta Romneya znanego, jak pisze AFP, z antyrosyjskich wypowiedzi, może też gładko się wpisać w linię polityczną Moskwy, a nawet przynieść większe korzyści.

Na potrzeby polityki wewnętrznej dobrze jest mieć kogoś, kto mówi, że Rosja jest wrogiem numer jeden Stanów Zjednoczonych, gdyż daje to Kremlowi dobry pretekst do prowadzenia propagandy antyamerykańskiej - sądzi Łukjanow.

Konowałow przypomina, że prezydent Putin ma w zwyczaju kierować zjadliwe uwagi pod adresem Zachodu i że chęć wykorzystania przez Kreml zagrożeń z Zachodu do przykręcania śruby na scenie wewnętrznej jest wyraźna.

Ewentualny wybór Romneya na prezydenta może oznaczać też niezaprzeczalną korzyść - uważa Lukjanow. Jeśli Romney wygra, Rosja nie będzie mieć problemów ze stosunkami z USA, bo będą one po prostu zamrożone - powiedział rosyjski politolog.

Inny analityk Aleksiej Makarkin uważa, że wybór Romneya może wzmóc antyamerykański nastroje w Rosji. I on uważa, że to pozwoli Kremlowi na dalsze przykręcanie śruby i na pozbycie się międzynarodowych organizacji pozarządowych.

Putin jest ostrożny, nie zdradza preferencji dla żadnego kandydata, bo nie jest to dla niego sprawą priorytetową - powiedział Makarkin dodając, że dla prezydenta najważniejsza jest polityka wewnętrzna.