Wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak z PSL przypomniał, że zażalenie do sądu ma prawo złożyć każdy obywatel. Dlatego ludowcy nie zamierzają poprzeć projektu skrócenia kadencji nowych samorządów. Jego zdaniem istnieje mechanizm, który może stwierdzić i wyeliminować nieprawidłowości i powtórzyć wybory w danym okręgu, gminie czy powiecie.
- Karać przez tą inicjatywę o skróceniu tych, gdzie nie było nieprawidłowości jest czymś kuriozalnym - podkreślił wicemarszałek Sejmu.
Argumentację Eugeniusza Grzeszczaka odrzuca szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, który zauważył, że w niektórych miejscach jest nawet 40, 30 lub 25 procent głosów nieważnych.
Według Mariusza Błaszczaka może to być niewystarczająca przesłanka do powtórzenia wyborów dla marszałka Grzeszczaka i dla sądów, ale dla obywateli jest ona wystarczająca.
Sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski wyjaśnił, że chodzi o krótszą niż sądowa drogę do nowych wyborów samorządowych. Według niego, wyborcy nie mogą wierzyć, że ich głosy w urnach zostały rzetelnie policzone, PKW doprowadziła do tego, że wyborcy nie wiedzieli jak głosować i nie wydrukowała kart odpowiednio.
Krzysztof Gawkowski zapowiedział złożenie w każdym powiecie wniosku o powtórzenie wyborów, ale - jego zdaniem - może to potrwać trzy do sześciu miesięcy, a nawet rok. Dlatego SLD woli drogę sejmową.
-Platforma nie poprze pomysłu PiS i SLD - powtórzył poseł PO Marcin Kierwiński. Powołał się na opinię "większości" konstytucjonalistów. Ważniejsze jest jednak jego zdaniem to, że PiS chce zastąpić w sprawie wyborów władzę sądowniczą. - To sądy są od tego, żeby stwierdzać ważność wyborów, a pan przewodniczący Błaszczak, z tego co wiem, jest przewodniczącym klubu Prawa i Sprawiedliwości, a nie sędzią Sądu Najwyższego - powiedział poseł PO.
PiS zorganizował wczoraj w Sejmie spotkanie szefów klubów parlamentarnych na temat wyboró, ale skorzystali z niego tylko Jarosław Gowin i Leszek Miller.