- Nie należę do partii. Nie wstydzę się tego, kto finansuje moją kampanię i kto mnie wspiera. Wolę przejrzyste działania partii niż wsparcie deweloperów, którzy mogliby później chcieć jakiejś rekompensaty. Nie upartyjniłabym Krakowa i nie muszę występować z PiS, bo nigdy do partii nie należałam. Należę do Klubu Parlamentarnego PiS, ale w dniu wyboru na prezydenta Krakowa mandat automatycznie by mi wygasł, podobnie jak przestałabym być przewodniczącą komisji ds. Amber Gold. A samą działalnością partyjną nigdy nie byłam zainteresowana, dlatego też nigdy nie wstąpiłam do PiS - przekonywała w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Małgorzata Wassermann i podkreśla, że daje gwarancję apartyjności prezydentury Krakowa.
Na pytanie, czy w Krakowie może by tak, jak powiedział Piotr Guział w Warszawie, że rząd nie będzie współpracował tak dobrze z prezydentem miasta spoza PiS, jak współpracowałby z prezydentem wybranym z KW PiS odpowiedziała, że nie ma takich obaw.
- Rząd musi współpracować z każdym. Nie zabiegałam o specjalne gwarancje dla Krakowa od rządu. Władza centralna ma obowiązek współpracy z samorządami. I to nieważne, kto będzie prezydentem i z jakiej opcji. W Krakowie prezydent teraz współpracuje z rządem przy różnych inwestycjach - mówiła.
Zdaniem Wassermann Kraków ma być dla wszystkich. Co to oznacza? - Każdy ze swoimi postulatami i poglądami jest ważny. Jeśli przyjdą do mnie feministki, będę z nimi rozmawiać i uwzględniać ich postulaty. Nie z każdym muszę się zgadzać, ale z każdym powinnam rozmawiać - podkreśliła. - Doceniam ruch feministyczny i jego zasługi dla prawa kobiet. Gdyby nie feministki, emancypacja, to kobiety nie miałyby biernego i czynnego prawa wyborczego. Nie z każdym hasłem feministek się zgadzam, co nie znaczy, że zamierzam z nimi walczyć.
Małgorzata Wasserman, zapytana o najnowsze sondaże wyborcze przyznała, że nie skupia się na nich. Podkreśliła, że Kraków potrzebuje dobrej zmiany, "nowego impulsu, przewietrzenia" i ufa w zdolność trafnych wyborów mieszkańców. Nie umniejsza zasług Jacka Majchrowskiego, jednak podkreśla, że największe inicjatywy pochodzą z poprzednich kadencji.
Małgorzata Wassermann zaznaczyła, że "ekipa" Jacka Majchrowskiego nie wykazywała się pod wieloma względami, "części urzędnikom w Krakowie już się nie chce, części jest już wszystko jedno". - Nie będę czyścić urzędu z ludzi Majchrowskiego (...) wymieniłabym na pewno wiceprezydentów (...) nie będę obsadzać krakowskiego ratusza urzędnikami PiS, bo też nie z ludźmi PiS robię kampanię, ani do partii nie należę - powiedziała.