Czas na polityczne selfie! Kampania i fotograficzny lans
1 Selfie z prezesem PiS zrobił sobie młody mieszkaniec Radomia. Właśnie to miasto odwiedził 1 maja Jarosław Kaczyński.
YouTube
2 Donald Tusk najpierw zaśpiewał hit Beatlesów, czym wywołał poruszenie w sieci, a potem dopiero wyjaśnił, o co chodzi - chodziło o prezentację rządowego spotu związanego z 10 rocznicą wejścia Polski do Unii Europejskiej. Zdjęcie poniżej - selfie z Otylią Jędrzejczak - nie pozostawia wątpliwości co do kontekstu. Doskonała pływaczka jest kandydatką PO do Parlamentu Europejskiego.
YouTube
3 Premier ma także selfie z Moniką Olejnik i Stanisławem Skarżyńskim z Radia ZET
PAP / Radek Pietruszka
4 Wielkim wielbicielem słitfoci okazał się Jacek Kurski. Europoseł Solidarnej Polski zaliczył jednak chyba najbardziej spektakularną wpadkę - zamieścił bowiem selfie wykonaną na Majdanie w Kijowie kilka dni po tym, jak doszło tam do krwawej masakry przeciwników ówczesnej władzy. Mimo to Kurski nie porzucił zwyczaju wrzucania zdjęć do sieci. Poniżej przykład: selfie z Tomaszem Adamkiem, oczywiście kandydatem do Parlamentu Europejskiego.
5 Jednym z prekursorów politycznych selfie w Polsce był Bronisław Komorowski. Prezydent chętnie fotografuje się ze spotykanymi przy okazji rozlicznych wizyt ludźmi. Zdjęcie poniżej zostało zrobione jeszcze latem ubiegłego roku.
PAP / Jacek Turczyk
6 Na selfie pozwala sobie również Marek Migalski. Poniżej najświeższa słitfocia europosła Polski Razem.
7 Na pierwsze w życiu selfie pozwolił sobie również Jerzy Buzek, kandydat PO ze Śląska. I to od razu w doborowym towarzystwie, bo razem z muzykiem Kamilem Bednarkiem.
Media
Komentarze(21)
Pokaż:
Już zarzuty stawiane bliźniakom Kaczyńskim we wczesnych latach 90.
ubiegłego stulecia z powodu spółki Telegraf przybrały groteskowy przejaw
ulotki – "nekrologu", zawiadamiającego o tym, jakoby 14 sierpnia 1991
r. "zmarła [...] wiara w piękne hasła »solidarności«", a miało to nastąpić "po
zapoznaniu się z działalnością" tej spółki, "założonej przez najbliższych
współpracowników Pana Prezydenta". Anonimowe "Grono Obywateli" sygnujące
nekrolog nie wybrało sobie jako okazję do takiego gestu żadnego spośród – na
przykład – następujących wydarzeń (wybranych z okresu „transformacji
ustrojowej”, ale przed 14 sierpnia 1991 r.), o dosyć różnym charakterze i
ciężarze gatunkowym:
• obrad Okrągłego Stołu i dokonanie w ich wyniku rejestracji w dniu 17
kwietnia 1989 r. nowej organizacji pod przywłaszczoną nazwą NSZZ "Solidarność";
• wypowiedź tow. doc. Bronisława Geremka w dniu 6 czerwca 1989 r.,
wyrażająca zaniepokojenie z powodu wyborczej przegranej (dwa dni wcześniej) 33
spośród 35 kandydatów reżymowej „listy krajowej”, a zwłaszcza Geremkowe: „pacta
sunt servanda” czyli wyrażona z góry, w imieniu strony „solidarnościowo-
opozycyjnej”, gotowość przystania na dowolne poczynania strony „rządowo-
koalicyjnej” dla uratowania dla PRON tych 33 mandatów poselskich (tj. zmiany
ordynacji wyborczej w trakcie wyborów, tj. pomiędzy ich I a II turami);
• zachowanie kilkunastu członków OKP (absencja, oddanie głosu nieważnego, a
nawet 1 głos „za”) w dniu 19 lipca 1989 r., umożliwiające wybór tow. gen.
Jaruzelskiego przez Zgromadzenie Narodowe na stanowisko prezydenta PRL;
• wypowiedź tow. prof. Bronisława Geremka w dniu 20 lipca 1989 r.,
wyrażająca satysfakcję z tego, że poprzez wybór tow. gen Jaruzelskiego na
prezydenta PRL umowa Okrągłego Stołu została zrealizowana (tym samym –
zaprzeczenie dementi Janusza Onyszkiewicza w „Gazecie Wyborczej” z 14 czerwca
wobec sugestii min. Jerzego Urbana o istnieniu takiego uzgodnienia);
• epitet „frustraci bez kwalifikacji” pod adresem posłów OKP różniących się
w poglądach od Prezydium OKP (Adam Michnik, 28 lutego 1990 r.);
• niespodziewane przemówienie pos. Henryka Wujca domagającego się w Sejmie,
aby w ustawie o kombatantach uprawnienia kombatanckie rozszerzyć także na
(komunistycznych) uczestników wojny domowej w Hiszpanii (por. „Najwyższy Czas!”
z dnia 9 stycznia 1990 r.);
• gwałtowne oburzenie tow. pos. Bronisława Geremka (OKP) w dniu 7 kwietnia
1990 r. na pos. Romana Bartoszczego (PSL), z powodu jego zaniepokojenia
niszczeniem akt w MSW;
• debata w Sejmie w dniu 28 kwietnia 1990 r., zakończona zaniechaniem
upaństwowienia majątku b. PZPR (zaniechaniem – w znacznej mierze wskutek
oratorskiej swady pos. Adama Michnika, wymierzonej w „nienawiść” i
w „jaskiniowy antykomunizm”), a także – utrzymaniem tzw. „prominenckich”
emerytur;
• zdecydowany sprzeciw posłów: Jacka Kuronia, Jana Lityńskiego i Wiktora
Kulerskiego w dniu 5 października 1990 r. wobec projektowanej przez innych
posłów OKP uchwały o uznaniu Informacji Wojskowej, Urzędu Bezpieczeństwa i
Służby Bezpieczeństwa za organizacje zbrodnicze;
• nie wolna od oszczerstw kampania przeciwko Stanisławowi Tymińskiemu, a w
szczególności – przypisanie mu w dniu 19 listopada 1990 r. przez min.
Krzysztofa Kozłowskiego kontaktów z reżymem Kadafiego w Libii (a w domyśle – z
Moskwą), które to przypisanie zostało półgębkiem odwołane, ale dopiero wtedy,
kiedy walka wyborcza już była rozstrzygnięta;
• nieoczekiwany dla bliskich i przyjaciół, ale w anonimowych telefonicznych
pogróżkach zapowiadany ofierze, nagły zgon na serce zdrowego Michała Falzmanna
w dniu 18 lipca 1991 roku;
• storpedowanie przez Sejm uchwały lustracyjnej Senatu, podjętej 19 lipca
1991 r., wszak w Senacie szczególnie przeciw niej oponował tow. sen. Andrzej
Szczypiorski (TW „Mirek”), lansowany jako czołowy „Autorytet Moralny” (w
skrócie – AM).
Okazje, których nie wyzyskano do tej propagandy przeciw-solidarnościowej,
podpowiadają, kto i w czyim interesie prowadził tę kampanię propagandową.
Autorzy ulotki „nekrologu” nie zdezawuowali tych zachowań polityków spod
szyldu "S", które były spełnieniem oczekiwań komunistów! Już starożytni
Rosjanie (kto mieszkał w środkowych Włoszech jeszcze dawniej? Oczywiście „eto
russkije” = Etruskowie...) mawiali „cui prodest?”. Komunistyczne rodowody ludzi
odpowiedzialnych za aferę FOZZ (na których trop natrafił insp. Falzmann z NIK),
długoletnia partyjna przeszłość Geremka i Balcerowicza (obaj po kilkanaście
lat, choć w różnym czasie, jednak bynajmniej nie tylko jako szeregowi
członkowie PZPR!) oraz PAX-owska – Mazowieckiego (o życiorysie gen. W.
Jaruzelskiego nie wspominając) to wszystko były okoliczności zbyt niewygodne
(dla komunistów), aby kierować atak w takie fakty jak: neo-"Solidarność",
prezydentura Jaruzelskiego albo tzw. plan Balcerowicza. "Przykładem może tu
być »Telegraf« – sprawa ciągnęła się długo, co dawało wciąż nowe okazje do
mieszania w nią nazwisk przeciwników politycznych Belwederu. To, że sprawę
umorzono z braku cech przestępstwa[,] do wiadomości podano tylko raz i sprawa
ucichła. W świadomości ludzi udało się jednak w ten sposób zakodować związek
pewnych ludzi z »aferami« i to wystarczy." (Por.: Inga Rosińska i Paweł
Rabiej, "»Droga cienia«. Wachowski bez cenzury.", wydawnictwo "AXEL", Łódź 1993
r., str. 157). W ulotce niby to uderzano w prez. Wałęsę, jednak, wkrótce potem,
kiedy drogi braci Kaczyńskich i Lecha Wałęsy rozeszły się, było już jasne, że
chodzi o bliźniaków, nie o prezydenta.
Bracia Jarosław i Lech Kaczyńscy bywali ośmieszani jako prymitywni
karierowicze już wtedy, kiedy uchodzili jeszcze za zauszników prez. Wałęsy
(pracując w jego kancelarii). To z tej okazji tow. red. Stefan Bratkowski
lansował wymyśloną przez siebie nazwę „kancelariat”, mającą określać styl
prezydentury Wałęsy – trzeba przyznać, że to zręczny neologizm – kojarzy się z
takimi wyrazami, jak np.: „kalifat”, „sułtanat”, "emirat", „szariat". (Tenże
tow. Bratkowski, również na początku lat 90., z wdziękiem obdarzył mec.
Wiesława Chrzanowskiego epitetem „Führer” – jak źle by nie chciało się mówić o
Chrzanowskim, należy mieć w pamięci, że pierwsze szlify w ZMP i w
komunistycznym dziennikarstwie tow. Stefan Bratkowski zdobywał w czasie, kiedy
mec. Wiesław Chrzanowski był więźniem politycznym reżymu Bieruta, więc już
choćby z racji swojej długoletniej służby – siostrzanemu wobec nazizmu –
komunizmowi Bratkowski powinien być bardziej uważny w obdzielaniu takimi
epitetami...) Z kolei wskazywanie na Kaczyńskich jako na „spoconych w pościgu
za władzą” to wynalazek tow. Andrzeja Celińskiego (wtedy z UD, potem kolejno:
UW, SLD, a ostatnio – SdPl). Przy innych okazjach bracia Kaczyńscy są
przedstawiani jako przykłady „oszołomy”…
Jeszcze gorzej niż w nicku, pieprzony Chazar kizia mizia.
A TEN KOLES TO OD RAZU WIDAC PO TWARZY ZE JEST Z RADOMIA... :)))
.I tak doskonale wszyscy wiedzą że ta gnida ma na celu tylko dorwanie się do władzy i razem z Maciorą zrobić z Polski pośmiewisko na cały świat .
Polacy ,nie glosowac powinni na PO !!!
ani Berlina.
Kaczor ma zęby, ale wy na bank będziecie je trzymać w szklance,
przy łopacie, jak wam się uda dożyć 67 lat.