Dwa pozostałe ugrupowania są zdecydowanie na tak. W SLD nie ma pewności co do wspólnego startu. Problemem jest głównie szyld, z którego Sojusz musiałby zrezygnować w przypadku szerszego porozumienia i 8-procentowy próg wyborczy w przypadku koalicji.
Szef SLD Leszek Miller mówi, że chce jednej listy na lewicy, choć nie określa pod jaką nazwą. Lider lewicy podkreśla, że nawet jeśli utworzenie jednej listy się nie powiedzie, trzeba mieć czyste sumienie, że się próbowało.
Rzecznik SLD mówi, że podczas podróży po Polsce politycy Sojuszu pytali wyborców o szyld i zdania w tej sprawie były podzielone. Dariusz Joński przypomina, że do wyborów zostały trzy miesiące i w tym czasie trzeba by było wypromować nową nazwę.
- To bardzo ważna decyzja, być można najważniejsza od 5 lat - podkreślił rzecznik SLD.
Lewicowe ugrupowania próbowały się zjednoczyć pod patronatem OPZZ. W rozmowach brało udział około 30 organizacji.