Ekonomista FOR Aleksander Łaszek, jeden z autorów dokumentu "Szacunkowe koszty obietnic wyborczych" przegotowanego przez fundację Leszka Balcerowicza - Forum Obywatelskiego Rozwoju, powiedział PAP, że przy przygotowywaniu analizy wzięto pod uwagę wyłącznie sześć partii, które mają największe szanse wejść do parlamentu. Ponadto przeanalizowano wyłącznie te obietnice, które są zawarte w programach partii dostępnych na stronach internetowych.
Z analizy fundacji Leszka Balcerowicza wynika, że wprowadzenie większości obietnic składanych przez PO nie byłoby relatywnie drogie. "W przypadku PO większość obietnic jest relatywnie tanich. Duża pozycja to znaczące podwyżki dla budżetówki, ale tutaj nie wiadomo, jak duży miałby być to wzrost i kogo dotyczyć. Czy tylko nauczycieli akademickich i policjantów, czy wszystkich pracujących w budżetówce" - powiedział Łaszek. Koszt najdroższej obietnicy PO - zapowiedź podwyżek w sferze budżetowej - mógłby sięgnąć nawet 28 mld zł.
Zdaniem ekspertów z FOR, obiecująco brzmi zapowiedź PO dotycząca wprowadzenia docelowej reguły fiskalnej. W programie partii brak jednak szczegółów, które pozwoliłyby oszacować skutki jej działania.
W przypadku Prawa i Sprawiedliwości, autorzy analizy stwierdzili, że brak jest możliwych do oszacowania oszczędności. "PiS ma bardzo długi program, ale bardzo mało szczegółów. Drogi konkret, to większe nakłady na służbę zdrowia" - ocenił ekonomista FOR. Koszt tej obietnicy to ok. 50 mld zł.
Mało konkretów prezentuje również PSL. "W programie tej partii jest bardzo mało obietnic wystarczająco konkretnych, by można było próbować oszacować ich skutki. W zasadzie nie ma pomysłów na oszczędności, poza skuteczniejszym ściąganiem podatków" - ocenili eksperci FOR. Według nich w programie znalazła się za to enigmatyczna obietnica emerytur obywatelskich, której koszty tylko w czasie jednej kadencji mogą sięgnąć nawet 200 mld zł.
W analizie FOR słabo wypada również SLD. "Partia ta ma (w programie-PAP) bardzo dużo ogólników. Bardzo dużo nakładów na infrastrukturę, co chcą sfinansować m.in. likwidacją ulg. Problem w tym, że w programie zapisano, że ma być to likwidacja ulg dla najbogatszych, a podane liczy wskazują, że chodziłoby o wszystkich obywateli" - podkreślił Łaszek.
Wśród najdroższych obietnic SLD znalazły się: wzrost wydatków na infrastrukturę drogową i kolejową - ponad 100 mld zł w skali kadencji, wzrost wydatków na badania i rozwój - 35 mld zł, oraz wyższe wydatki socjalne dla rodzin z dziećmi - to 24 mld zł.
Z analizy FOR wynika, że ze zmniejszeniem deficytu Polski problem miałaby też PJN. Według ekspertów FOR oszczędności, które deklaruje partia Pawła Kowala dałyby nawet 80 mld zł w skali całej kadencji. Niestety - jak wskazuje FOR - propozycja ujednolicenia PIT na poziomie 19 proc. oznacza spadek dochodów podatkowych o 30-50 mld zł, a bardzo droga polityka prorodzinna, którą obiecuje partia kosztowałaby 80-120 mld zł.
"PJN jest partią, która pokazuje dokładnie, gdzie chce oszczędzać, ale z drugiej strony proponują tak hojny pakiet ulg prorodzinnych, że per saldo chcą znacznie podwyższyć nam deficyt" - powiedział Łaszek.
Z analizy FOR wynika, że najmniej rozrzutny finansowo w swoich obietnicach jest Ruch Palikota. "Pierwsze wrażenie, patrząc na program Ruchu Palikota, to przecenienie zysków z likwidacji funduszu kościelnego, ograniczenia administracji w ZUS i KRUS i nakładów na armię. Ale proponowane zmiany podatkowe - jednolita stawka PIT, CIT i VAT istotnie poprawiają sytuacje finansów publicznych" - powiedział Łaszek.
Z wyliczeń FOR wynika, że wysokość długu publicznego przekroczyła w czwartek 820 mld zł. "Ten dług to efekt wielu lat wydatków publicznych znacznie przewyższających dochody. Prognozy sporządzone przez niezależne, zagraniczne instytucje, takie jak np. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), pokazują, że przy braku reform również w najbliższych latach sektor publiczny będzie odnotowywał deficyty" - napisano w komunikacie FOR.