15-osobowa delegacja będzie miała okazję odwiedzić lokale wyborcze, porozmawiać z przedstawicielami poszczególnych komitetów wyborczych, a także spotkać się z Państwową Komisją Wyborczą. Reprezentanci państw północnoafrykańskich w dniu wyborów będą w Warszawie, Radomiu i Płocku.
Były więzień polityczny w Libii Mohamed S. Salem Abunnaja mówił na piątkowej konferencji prasowej w MSZ, że jego rodacy mają wielkie ambicje co do przyszłości demokratycznej ich kraju. Zwrócił uwagę, że Libia znajduje się na początku drogi transformacyjnej, którą Polska przeszła bardzo pomyślnie. "Chcemy uczyć się pozytywnych rozwiązań, które mogą być z powodzeniem zastosowane u nas" - oświadczył.
Jak zaznaczył, korzystając z przykładu polskiej transformacji chcieliby sprawić, aby poprzez wybory do władzy w Libii doszli przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego, którzy będą reprezentatywni dla całego narodu.
"Naród libijski jest w bardzo trudnej sytuacji. Można powiedzieć, że dzień w dzień ponosi ofiary na rzecz demokratyzacji państwa. Codziennie w wyniku trwających wciąż walk o przywrócenie praworządności w państwie padają nowe ofiary" - podkreślał Abunnaja.
Odpowiadając na pytanie, jak pogodzić demokrację z szariatem (prawem kierującym życiem wyznawców islamu) mówił, że ma nadzieję na znalezienie odpowiedniej formuły demokratycznej. Jak wyjaśniał, chodzi o to, żeby z jednej strony umożliwiać pełną reprezentację opcji politycznych reprezentujących społeczeństwo, a z drugiej strony uwzględniać specyfikę jego kraju. "Nasz kraj z pewnością nie powróci na drogę dyktatury i rządów tyrańskich" - zapewniał.
Jego koleżanka Lamia Abu Sedra zwracała w tym kontekście uwagę, że islam jest częścią tożsamości libijskiej. "Natomiast naród libijski prezentuje umiarkowane wartości muzułmańskie. Jest to islam umiarkowany, wypośrodkowany" - podkreśliła.
Abu Sedra oświadczyła, że Libijczycy są przeciwni wszelakim formom ekstremizmu, czy skrajności. "Wierzymy, że nasza kultura libijska, umiarkowanie, znajdzie swoje odbicie w wynikach wyborów" - powiedziała.
Przewodniczący Egipskiej Komisji Wyborczej Abdelmoez Ahmed Ibrahim Mohamed zwracał uwagę, że jego kraj znajduje się obecnie w jednym z kluczowych momentów historii - w okresie wychodzenia z reżimu dyktatorskiego.
Podkreślał, że egipska komisja wyborcza ma przed sobą wielkie wyzwanie, jakim jest nadzór nad zbliżającymi się wyborami. "Niezawisłe głosowanie nie odbywało się w Egipcie od wielu dziesięcioleci" - zauważył.
Ibrahim Mohamed ocenił, że największym problemem w jego kraju jest fakt, że naród egipski stracił zaufanie do władzy w ogóle. "Chcielibyśmy przede wszystkim przekonać każdego Egipcjanina, żeby poszedł do tych wyborów i że jego głos jest ważny" - powiedział.
Mohamed Larbi Chouikha z tunezyjskiej Wysokiej Komisji ds. Wyborów podkreślał, że za dwa tygodnie w jego kraju odbędą się pierwsze, wolne wybory do rady konstytuanty, która ma pracować nad ustawą zasadniczą. Zaznaczył, że będzie to wielki sprawdzian zaufania do procesu wyborczego w Tunezji. Również i on zwracał uwagę, że w związku z tym, że poprzednie wybory były fałszowane obywatele są sceptycznie nastawieni do głosowania. Głównym wyzwaniem w najbliższych tygodniach - jego zdaniem - będzie przekonanie współobywateli do pójścia do urn.
Wiceszef MSZ Krzysztof Stanowski podkreślał, że wizyta gości z krajów Afryki Północnej jest częścią kilkudziesięciu projektów, które Polska prowadzi wspólnie z partnerami z Tunezji, Egiptu i Libii.
Zwrócił uwagę, że droga transformacji, którą przeszła Polska jest idealnym przykładem. Przypominał o wizycie Lecha Wałęsy w Tunezji w pierwszej połowie tego roku, a także pomocy humanitarnej naszego kraju dla Libii. "W czasie polskich wyborów zaprosiliśmy tych, którzy będą organizowali wybory w krajach Afryki Północnej. Nie wspieramy jednej partii politycznej, czy grupy. Wpieramy pluralizm, wspieramy proces demokratyczny" - powiedział Stanowski.
Wiceminister Jerzy Pomianowski zwracał uwagę, że wydawać by się mogło, iż w polskiej polityce zagranicznej dominuje zainteresowanie wschodnimi sąsiadami, a nie jest to prawda. "Do naszych priorytetów należy wspólnota ze wszystkimi krajami, które zmierzają do demokracji" - mówił. Jak ocenił, tworzenie wewnątrz UE podziału między Wschodem a Południem jest błędem.
"Agenda współpracy i dzielenia się doświadczeniami w zakresie transformacji, to jest agenda wspólna i dla sąsiadów na Wschodzie, i dla sąsiadów Europy na Południu" - podkreślił. Tzw. arabska wiosna rozpoczęła się w Tunezji. W jej ramach, wskutek antyrządowych demonstracji, obalono przywódców Tunezji, Egiptu oraz Libii.