"Nie wierzę, że autoryzowany wywiad do +Rzeczpospolitej+, w którym Poręba mówi ważne rzeczy z punktu widzenia tej kampanii, broni prezesa i atakuje Ziobrę za to, co zrobił w Europarlamencie, nie wyobrażam sobie, że ten artykuł, ten wywiad nie był konsultowany z prezesem, bo Tomek by czegoś takiego po prostu nie zrobił" - mówił w Radiu ZET Michał Kamiński (PJN).
"Znam Tomka Porębę i mówię to zupełnie poważnie, że jest jednym z niewielu ludzi z tego ścisłego dzisiaj kierownictwa PiS, o którym nawet gdybym chciał, to nie mógłbym powiedzieć nic złego, bo to jest bardzo porządny człowiek i także człowiek honorowy i dlatego, jak go wczoraj widziałem, to mi go było po prostu szkoda" - dodał.
"Został wczoraj upokorzony i jest mi go po prostu szkoda, bo jego koncepcja kampanii PiS jest koncepcją centrową, tylko w tej partii dzisiaj się to kompletnie nie może udać" - ocenił Kamiński, którego zdaniem reakcja polityków PiS na wywiad Poręby była spowodowana "dramatyczną interwencją z zewnątrz - nie z góry, tylko z Torunia konkretnie".
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że ostatnie wydarzenia to podwójne zwycięstwo Ziobry, ponieważ dzięki swojemu wystąpieniu w Europarlamencie stał się bohaterem mediów. "W Polsce bohaterem mediów w ten dzień nie był ani premier, ani polska prezydencja, ani to ważne wydarzenie, czy ważne wystąpienia szefów frakcji. (...) Swój cel Zbigniew Ziobro osiągnął, bo to on stał się na ten dzień bohaterem mediów i jest podwójnym zwycięzcą, ze względu na ten spektakl, jaki oglądaliśmy wczoraj" - podkreślił.
Graś przypomniał, że w PiS wprowadzono zasadę, że żaden parlamentarzysta ani działacz nie ma prawa występować medialnie bez akceptacji rzecznika. "Jest oczywiste, że również ten wywiad szefa sztabu Poręby musiał przez pana Hofmana zaakceptowany. Coś takiego musiało się wydarzyć, co pozwoliło na upokorzenie szefa sztabu. (...) Coś się dzieje z państwem PiS-owskim, w każdym razie trzeszczy w posadach, to widać gołym okiem" - dodał Graś.
Według szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego, sobotnia konferencja prasowa PiS i brak oficjalnej reakcji prezesa PiS pokazała, że Zbigniew Ziobro się wzmocnił. "Prezes PiS zamilkł, nie powiedział ani słowa. Pan Poręba jest człowiekiem bliskim prezesa, on nie ma swojej pozycji politycznej. Jeżeli mówił, że to, co powiedział pan minister Ziobro, nie było z nikim uzgodnione, to przypuszczam, że nie było uzgodnione" - powiedział.
"Jeżeli wczoraj musiał zjeść własny język, stojąc na konferencji prasowej, widać było wyraźnie spocenie, zdenerwowanie, a minister nawet nie potrafił ukryć swej satysfakcji, że go tam ćwiczył na tej konferencji, to oznacza, że wbrew wszelkim pozorom pozycja Ziobry po tym, co powiedział, się wzmocniła. W żadnym innym kraju to nie byłoby do pomyślenia" - dodał Żelichowski.
Doradca prezydenta Jan Lityński ocenił, że taka samokrytyka to "niszczenie swoich kolegów partyjnych". "To są metody bolszewickie". (...) Duch bolszewicki jest, moim zdaniem, w tej partii, w PiS, niestety obecny. Mam nadzieję, że wygra w PiS duch, który nie jest bolszewicki, na razie wygrywa ten, który jest bolszewicki" - mówił Lityński w Radiu ZET.
W TVN24 Adam Hofman, pytany o wystąpienie Zbigniewa Ziobry w Europarlamencie, powiedział: "Tomasz Poręba i ja - wbrew temu, co mówią inni politycy, zaplanowaliśmy ze sztabem taką kampanię, kampanię, która ma dać Polakom głos i Zbigniew Ziobro także w Europarlamencie o ten głos się dopomniał. Są różne temperamenty. (...) Zbigniew Ziobro jako polityk o takim temperamencie ma prawo to robić".
Podczas środowej prezentacji w Parlamencie Europejskim przez premiera Donalda Tuska priorytetów polskiej prezydencji europosłowie PiS zarzucili polskiemu rządowi m.in. ograniczanie wolności mediów. Ziobro mówił m.in. o akcji funkcjonariuszy służb wobec autora strony antykomor.pl. "To za pana rządów w Polsce masowo z mediów publicznych zwalniano dziennikarzy. Czy tylko dlatego, że byli krytyczni wobec rządu?" - pytał Tuska. Zarzucił obecnemu gabinetowi, że chciał doprowadzić "do likwidacji najbardziej prestiżowego i najczęściej cytowanego dziennika w Polsce, bo był krytyczny wobec rządu".
Słowa te wywołały ostrą reakcję eurodeputowanych z innych klubów i pytania, czy padły w uzgodnieniu z kierownictwem partii. Jarosław Kaczyński nie odniósł sie bezpośrednio do wypowiedzi Ziobry, natomiast Tomasz Poręba skrytykował jego słowa m.in. w rozmowie, która ukazała się w sobotę w "Rzeczpospolitej". Szef sztabu wyborczego PiS powiedział m.in., że "występ w Brukseli był indywidualną akcją Zbigniewa Ziobry i Jacka Kurskiego". "Jeszcze dwie, trzy takie wrzutki z boku i mamy pozamiatane. Panowie nie skonsultowali tego z nikim: ani z prezesem, ani z szefem naszej frakcji w Parlamencie Europejskim, ani wreszcie ze sztabem" - podkreślił w wywiadzie.
Natomiast na sobotniej konferencji prasowej Ziobro i Poręba zapewniali, że wyjaśnili sobie nieporozumienia. Ziobro stwierdził, że "początek funkcjonowania sztabu jest zawsze nowym doświadczeniem", czego sam doświadczył, stojąc w 2005 r. na czele kampanii wyborczej Lecha Kaczyńskiego.