PSL zarzuca Kaczyńskiemu, że kłamał, twierdząc, iż posłowie Stronnictwa głosowali za legalizacją miękkich narkotyków.

"My nie chcemy - i podtrzymujemy to już dawno sformułowane stwierdzenie - prowadzić kampanii wyborczej w sądach" - powiedział prezes PiS, pytany na konferencji o pozew PSL.

Reklama

"To jest po prostu wielkie nieporozumienie, tryb wyborczy powinien być stosowany wtedy, kiedy padną jakieś stwierdzenia o charakterze obraźliwym, jakieś wulgarne określenia, tego typu sytuacje" - ocenił.

"Chcę przypomnieć państwu treść wystąpienia posła Kłopotka w trakcie dyskusji nad tą ustawą (...). Sens tego oświadczenia jest następujący: nie mam sumienia głosować za taką ustawą, bo ona oznacza nic innego, jak otwarcie drogi do posiadania niewielkich ilości narkotyków, czyli ogromne ułatwienie dla tych, którzy narkotyki zażywają" - mówił prezes PiS.

Kaczyński zaznaczył, że PiS oceniał ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii podobnie jak niektórzy posłowie PSL. "Wytaczanie w tej sprawie procesów jest przedsięwzięciem o charakterze kabaretowym" - podkreślił.

PSL ma za złe Kaczyńskiemu jego wypowiedź z 28 sierpnia. Mówił on wtedy m.in., że część PSL "głosowała +za+ ws. miękkich narkotyków - za tym, by te narkotyki były dostępne. Piętnaście osób to prawie połowa tego klubu".

Według PSL, Kaczyńskiemu chodziło o znowelizowaną na początku kwietnia ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, która przewiduje możliwość odstąpienia, w niektórych przypadkach, od ścigania za posiadanie małej ilości narkotyków. Za jej przyjęciem głosowało 258 posłów, przeciw było 159, sześciu wstrzymało się od głosu. Z klubu PSL za było 16 posłów PSL; 5 było przeciw, a 4 wstrzymało się od głosu.