Zaczynają się powyborcze tarcia w PiS - alarmuje "Rzeczpospolita". Wszystko zaczęło się przed wyborami. Jeszcze w czasie kampanii, Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski, zdaniem "Rzeczpospolitej", wbrew partii, namawiali do głosowania na swoich ludzi. Jak pisze gazeta, Jacek Kurski zorganizował w Gdańsku konwencję, nie informując regionalnego działacza PiS, by poprzeć swoich. "Ze zdziwieniem zaobserwowałem w mediach, że na konwencji nie pojawiło się nawet logo PiS" - mówi gazecie gdański poseł Andrzej Jaworski, członek sztabu wyborczego PiS.

Reklama

Scenariusz buntu, zdaniem "Rzeczpospolitej" zakładał od początku przegraną wyborczą partii. "Przegrywamy, ludzie są wściekli. Ktoś z grupy Ziobry, może nawet on sam, zażąda zwołania nadzwyczajnego zjazdu partii, na którym ostro skrytykuje Kaczyńskiego i sposób prowadzenia kampanii. Jeśli zjazd go poprze, sięgnie po władzę w partii, jeśli dostanie <bęcki>, odejdzie z PiS i wyprowadzi wystarczająco dużo posłów, by mieć spory klub" - opowiada gazecie anonimowy informator. W ten sposób z partii miało wyjść 52 posłów.

Okazało się jednak, że plany wzięło częściowo w łeb. Poparcie europosłów nie pozwoliło wielu ich ludziom wejść do parlamentu. Nie ma więc kim zrobić rewolucji. Do tego Jarosław Kaczyński zorientował się w planach polityków. Dlatego, jak twierdzi "Rzeczpospolita", wkrótce ma zostać zwołany Komitet Polityczny, który zażąda wyjaśnień od Kurskiego i Ziobry. "To uderzenie wyprzedzające. Docierały do nas niepokojące sygnały" - tłumaczy gazecie członek Komitetu Politycznego PiS.