"Wydaje się, że nie trzymano tak długo tych dokumentów tylko po to, żeby nas poinformować, co obie strony myślą. Trzymano je po to, żeby rozpocząć w kampanii wyborczej nową wojnę emocjonalną i bardzo przykrą dla Polaków" - powiedziała PAP Jakubiak.

Reklama

Posłanka stwierdziła też, że nie bardzo wie, do kogo jest skierowana "biała księga" i gdzie się znajdzie. "Rozumiem, że jest do publicznego czytania, ale tak naprawdę okaże się straconą szansą. Może tam zostało zapisane coś, co umknie innym i warto byłoby, żeby adresatem tego raportu był Sejm lub komisja, która by się tym zajęła i potrafiła to ocenić" - dodała.

Jakubiak zaznaczyła, że wolałaby, aby prezentacja "białej księgi" zawierała tylko materiały, które udało się zebrać zespołowi i była opatrzona w te wszystkie komentarze, które mogliśmy usłyszeć. "Najlepiej by było, gdyby każdy sam ocenił wartość tych dokumentów" - powiedziała.

Według autorów "białej księgi" współodpowiedzialność w sprawie katastrofy smoleńskiej ponoszą: premier Donald Tusk i ministrowie: Radosław Sikorski, Jerzy Miller, Bogdan Klich, Ewa Kopacz, Tomasz Arabski i szef BOR gen. Marian Janicki. Jednym z pierwszych zarzutów jest "niezapewnienie Polsce bezpiecznych samolotów dla VIP-ów i uzależnienie od sprzętu poradzieckiego".