Sam Tyszkiewicz podkreśla z kolei, że finalny kształt warszawskiej listy wyborczej zatwierdzi dopiero zaplanowana na czwartek Rada Krajowa PO Zapewnia też, że nie wystartuje z listy żadnego innego komitetu poza PO.
Według nieoficjalnych informacji PAP zdecydowaną przeciwniczką umieszczania Tyszkiewicza na liście Platformy była od początku wiceprzewodnicząca partii, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz; we wtorek - na posiedzeniu zarządu partii - premier i szef Platformy Donald Tusk przychylił się do jej zdania i sam rekomendował usunięcie Tyszkiewicza z warszawskiej listy PO.
Szef mazowieckiej PO Andrzej Halicki powiedział PAP, że decyzja zarządu o skreśleniu Tyszkiewicza z listy warszawskiej zapadła jednomyślnie i jest ostateczna. Według niego, "rekomendacja regionu dla Tyszkiewicza od początku była warunkowa, zresztą nie uzyskał on wcześniej rekomendacji swojej lokalnej struktury na Bemowie".
W nieoficjalnych rozmowach politycy PO informują, że Tyszkiewicza jest na "cenzurowanym" od czasów, gdy związany był ze środowiskiem Pawła Piskorskiego (byłego polityka PO, obecnie szefa Stronnictwa Demokratycznego), a definitywnie jego karierę w Platformie przekreśliły jego negocjacje z SLD w sprawie startu z warszawskiej listy Sojuszu.
"Niepotrzebnie lansował się, że jest taki rozchwytywany" - oceniły w rozmowie z PAP źródła we władzach klubu PO.
Przed kilkoma dniami Tyszkiewicz potwierdził nieoficjalne informacje PAP, że SLD zaproponował mu start z drugiego miejsca swojej listy w Warszawie. Propozycji nie przyjął, deklarując, że jest zainteresowany jedynie startem z list PO.
Teraz SLD deklaruje, że nie ponowi propozycji. "Pan poseł Tyszkiewicz sam się określił. Jak jest taki chojrak i wolał startować z szesnastego miejsca w PO, niż z drugiego u nas, to jego wybór" - poinformowały PAP źródła we władzach Sojuszu. Jak twierdzą, to sam Tyszkiewicz z własnej inicjatywy sondował możliwość startu z listy SLD. Zależało mu na tym, żeby ta informacja przeciekła do mediów, bo liczył, że pomoże mu to w negocjacjach o wyższe miejsce na liście warszawskiej PO - tłumaczą źródła w SLD.
Halicki pytany, czy Tyszkiewicz był nielojalny wobec PO, odparł: "można tak powiedzieć". "To historia, która toczy się od dawna. A jako rzecznik klubu Tyszkiewicz nie wykorzystał funkcji, która miała być szansą na wykazanie się pracą. Nie wykazał się chyba niczym pozytywnym" - dodał szef mazowieckiej PO.
Rozmówcy PAP we władzach klubu PO podkreślają, że już w poprzednich wyborach Tyszkiewicz celowo dostał dalekie miejsce na liście, ale nieoczekiwanie dostał się do Sejmu. Od mazowieckich struktur własnej partii Tyszkiewicz dostał pierwotnie ofertę kandydowania z 17 miejsca listy warszawskiej. Uznawszy, że zasłużył na wyższe miejsce odwołał się do zarządu krajowego PO. W ubiegłych wyborach startował z numerem szesnastym.
Na pytanie, dlaczego w takim razie Tyszkiewicz został rzecznikiem klubu, rozmówcy PAP opowiadają, że w klubie krąży anegdota, iż szef klubu Tomasz Tomczykiewicz miał pomylić dwóch Tyszkiewiczów - Krzysztofa i Roberta (ten ostatni jest wiceszefem sejmowej komisji spraw zagranicznych). "A na poważnie było tak, że rzecznikiem miał zostać ktoś młody, dyspozycyjny, czyli najlepiej z Warszawy i tak - za szybko - Tomczykiewicz wskazał Tyszkiewicza. Zresztą i tak nie spełniał roli rzecznika, robił to za niego Paweł Olszewski" - stwierdzają rozmówcy PAP.
W środowej rozmowie z PAP Tyszkiewicz podkreślił, że informacje o skreśleniu go z listy PO czerpie jedynie z mediów. Oświadczył, że nie wystartuje z listy żadnego innego komitetu poza PO. Zaznaczył też, że trudno mu odnosić się do zarzutów, które nie są formułowane w jego obecności, a jedynie poprzez media. Dodał, że otrzymawszy propozycję startu z listy SLD od razu jasno zadeklarował, iż z niej nie skorzysta.
"Znam doniesienia medialne, ale nie otrzymałem oficjalnej informacji o skreśleniu z listy. Decyzją, którą można komentować jest uchwała zarządu krajowego, czy Rady Krajowej. Trudno mi też odnosić się do zarzutów pod moim adresem, które formułowane są jedynie poprzez media" - ocenił Tyszkiewicz.
"Nie wchodzi w rachubę kandydowanie z żadnego innego komitetu, jestem członkiem Platformy od dziesięciu lat i tak zostanie" - zapewnił.
W środę ponownie zbiera się zarząd krajowy PO, ma zatwierdzić kandydatów tej partii do Senatu. W czwartek wieczorem finalny kształt list zatwierdzi Rada Krajowa partii.