Pytany o "koalicję marzeń" Pawlak odparł, że dla PSL najważniejsza jest koalicja z wyborcami. "Jeżeli chodzi o relacje polityczne, PSL zawsze był otwarty na poważną dyskusję, poważną debatę. Unikaliśmy szalonych polityków, bo to nie pasuje do naszej tożsamości" - deklarował Pawlak. Zapewniał, że ludowcy "dostarczają towar gwarantowanej jakości", a na listach PSL nie ma kandydatów przypadkowych, z dziwną przeszłością, którzy "nagle się gdzieś tam przerzucili w teczce".
Pawlak podkreślał, że w polityce - szczególnie w czasach kryzysu - potrzeba działania na serio. Mówił o młodych ludziach, którzy przed kamerami telewizyjnymi deklarują, że będą głosować tak, a nie inaczej "dla jaj". "Dla jaj to sobie można różne zabawy urządzać wieczorem na prywatce, natomiast jeżeli w taki sposób chce się budować przyszłość kraju, swoich rodzin, to jest to bardzo niebezpieczne" - ocenił Pawlak.
Chwilowym modom prezes PSL przeciwstawiał "116 lat solidnego działania" w wykonaniu PSL. Pytany o receptę ludowców na kryzys gospodarczy, Pawlak mówił o utrzymaniu (i tworzeniu) miejsc pracy, eksporcie i skupieniu się na "realnej gospodarce". Poinformował, że politycy PSL odbyli tylko w ostatnim tygodniu kilka tysięcy spotkań, których uczestnicy deklarowali m.in. zmęczenie sporami politycznymi, ale - podkreślał Pawlak - były też głosy uznania dla skutecznej polityki rządu.
Do osiągnięć mijającej kadencji Pawlak zaliczył ustawę antyspreadową, a mówiąc o rolnikach - dwukrotnie wyższe dopłaty i dwukrotnie wyższe ceny, niż na początku kadencji. "To bardzo wymowny przykład praktycznego działania" - zaznaczył wicepremier. Pawlak podkreślał też wagę otworzenia rynków wschodnich na eksport naszych produktów, a także uruchomienie małego ruchu przygranicznego.
Wicepremier ocenił też, że niektóre polskie firmy popadły w tarapaty, bo "zostały przez bank złapane w opcje walutowe". "Nie może być takiej sytuacji, że bank jest akwizytorem zagranicznych firm i zmusza, czy wywłaszcza krajowych właścicieli, próbuje ich zmuszać do tego, żeby wyzbyli się własności pod szantażem braku udzielania kredytu" - zaznaczył.
Pawlak ocenił też, że instytucje finansowe "poczynają sobie dość bezczelnie w stosunku do realnej gospodarki". "Natomiast praktycznie można powiedzieć tak, że możemy żyć bez instytucji finansowych, nawet bez kart kredytowych można żyć. Ale nie można żyć bez żywności, bez elektryczności, bez realnej gospodarki" - przekonywał.
Prezes PSL był też pytany, czy jego ugrupowanie będzie udzielało instrukcji mężom zaufania obserwującym pracę komisji wyborczych. "Nasi mężowie zaufania mają dość zdrowego rozsądku, żeby wiedzieć, co robić, aby przypilnować rzetelności wyborów" - odparł.