Rząd szykuje scenariusze uruchomienia kraju po opanowaniu epidemii koronawirusa. Jak wynika z informacji DGP, zakazy będą zdejmowane selektywne. Zamrożenie gospodarki ma być jak najkrótsze. Strategia zakłada dalszą izolację najstarszych i najmłodszych Polaków, ale luzowanie obostrzeń wobec pracowników. − Chodzi o powolne wprowadzanie ludzi do nowej rzeczywistości gospodarczej. To szansa, żeby oswoić ich z nową sytuacją. To polityka zarządzania społecznymi lękami − tłumaczy nam osoba zbliżona do premiera Morawieckiego.
Jeden z rozpatrywanych wariantów bierze pod uwagę możliwość podejmowania pracy pod warunkiem zachowania min. 2 m odległości pomiędzy pracownikami i zachowania wyśrubowanego reżimu sanitarnego − w tym masowego używania środków ochrony. Na podobnej zasadzie miałyby zacząć na nowo funkcjonować lokale gastronomiczne czy hotele (np. dopuszczalne usadzanie gości przy co drugim lub trzecim stoliku, wynajmowanie tylko jakiejś części pokoi hotelowych). − Zakładamy, że za kilka tygodni będzie już znacznie większy dostęp do maseczek, płynów do dezynfekcji. Liczymy bardziej na własną produkcję, a kupować będziemy w ostateczności − twierdzi nasz rozmówca. To optymistyczny scenariusz, bo na razie takie wyposażenie sprowadzamy. W ubiegłym tygodniu do Polski przyleciał transport z Chin zawierający 2 mln masek chirurgicznych, 40 tys. masek z filtrem, 500 tys. rękawiczek jednorazowych i 80 tys. kombinezonów.
Nasz rząd zamierza się inspirować działaniami podejmowanymi w innych państwach. I dlatego scenariusze zakładają, że w procesie „odmrażania” przyjmiemy rozwiązanie wzorowane na brytyjskim polegające na wydłużonym izolowaniu osób starszych. W grę wchodzi także wydłużenie zamknięcia szkół i przedszkoli. Z jednej strony przedłużenie zamknięcia to także zmuszenie części rodziców do zostania w domu, co może mieć negatywne skutki dla gospodarki. Z drugiej otwarcie szkół i przedszkoli „odmrozi” duży kanał transmisji wirusa.
W grę wchodzą też masowe szybkie testy, tak jak robi się to w Korei Południowej (być może skorzystamy tu z rozwiązań amerykańskich). Tyle że rząd czeka na pojawienie się pewniejszych testów i opracowuje metodologię ich stosowania. Jak wynika z informacji DGP, już teraz w kilku tysiącach przypadków użyto tzw. testów szybkich, które okazały się niezwykle zawodne.
– Problem polega na tym, że mylą się w obie strony. Najgorsze, że potrafią dać wynik negatywny dla osób, które faktycznie są zakażone – podkreśla nasz rozmówca.
Rząd analizuje scenariusze odmrażania gospodarki chińskiej. − Od połowy lutego pojawiły się̨ sygnały podnoszenia się̨ aktywności gospodarczej w Chinach. Wskazuje na to m.in. rosnące zapotrzebowanie na energię, o którym donoszą chińskie państwowe media, a także rosnący ruch samochodowy w największych chińskich miastach − czytamy w biuletynie informacyjnym Centrum Analiz Strategicznych działającego przy kancelarii premiera. Podaje się tam, że 25 marca zniesiono ograniczenia w przemieszczaniu się w chińskiej prowincji Hubei, która była głównym ogniskiem epidemii. Wcześniej obostrzenia związane ze zwalczaniem wirusa doprowadziły do bezprecedensowego spadku produkcji i eksportu Chin, w lutym odpowiednio o 13,5 i 17,2 proc. rok do roku.
Mimo tych analiz nie ma jasnych kryteriów do podjęcia decyzji − odmrażać czy wprowadzać dalsze obostrzenia? – To będzie efekt obserwacji wielu zmiennych. Na przykład liczby zakażeń, tempa przyrastania nowych przypadków czy obciążenia systemu ochrony zdrowia ofiarami wirusa − mówi nasz rozmówca z rządu. O tym dowiemy się w ciągu tygodnia czy dwóch. Obecnie w Polsce jest niespełna 2 tys. przypadków. Przyrost nowych jest nieco niższy niż obawiał się rząd na początku epidemii. Ale nawet obecne tempo oznacza, że w trzeciej dekadzie kwietnia może być 100 tys. przypadków choroby w Polsce.
Więc choć rząd myśli o scenariuszu odmrożenia, to także na poważnie bierze pod uwagę wprowadzanie kolejnych obostrzeń. Na dziś terminem, stanowiącym punkt odniesienia dla dalszych działań, są okolice Wielkanocy. Obawy budzi to, że przy tej okazji część Polaków ruszy w trasę, chcąc odwiedzić swoje rodziny. Dlatego w rządzie rozważany jest wariant, by z wyprzedzeniem wprowadzić restrykcję, polegającą na zakazie poruszania się ludzi poza miejscowość, w której mieszkają.