Putra i Krupski to niejedyni. Paweł Janeczek z Biura Ochrony Rządu zostawił dwuletniego synka. Katarzyna Doraczyńska z Kancelarii Prezydenta - córeczkę w wieku przedszkolnym. Prezydencki minister Mariusz Handzlik miał trójkę dzieci, Paweł Wypych - dwoje. Wielu zmarłych zostawiło starszych rodziców, których byli jedynymi opiekunami.

Reklama

Już wczoraj pracownik Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych pojechał do rodziny Janusza Krupskiego z wnioskiem do zakładowego funduszu socjalnego o świadczenia z tytułu śmierci przy pracy. Żona ministra Joanna Puzyna-Krupska była jeszcze w Moskwie. Ale by nie opóźniło to procedur, w urzędzie postanowiono, że z jej upoważnieniem wniosek podpisze pełnoletni syn. "Wypłata może wynosić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Chcemy, żeby przynajmniej przez pierwsze miesiące rodzina nie musiała zastanawiać się nad pieniędzmi" - mówi Andrzej Bida, dyrektor generalny urzędu. Oprócz tej zapomogi rodzina dostanie ekwiwalent za 62 dni niewykorzystanego urlopu. A co potem? Dyrektor Bida sugeruje, że znajomi, którzy działali z Krupskim w opozycji, wystąpią do premiera z wnioskiem o specjalną rentę.

Na jednorazową zapomogę z sejmowego funduszu świadczeń socjalnych mogą liczyć rodziny zmarłych posłów. Maksymalnie mogą otrzymać do 20-30 tys. zł. "Jednak nie da się wszystkim dać tyle, to maksymalna kwota. W sumie w funduszu jest około 300 tys. zł. i trzeba będzie rozsądnie rozdysponować te pieniądze" - mówi wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski, przewodniczący zespołu ds. pomocy socjalnej. Zgodnie z prawem posłom przysługuje też odprawa w wysokości jednej lub kilku pensji w zależności od lat, które przepracowali w Sejmie.

Rodziny tragicznie zmarłych posłów PiS mogą też liczyć na wsparcie ze strony partii. PiS rozważa utworzenie specjalnego funduszu ze składek, które co miesiąc przeznaczane są na klub. Na razie posłowie podzielili się, kto czyjej rodzinie będzie pomagał. "Zapewniamy im też pomoc finansową, jeżeli jakakolwiek jest potrzebna. Nigdy nie zostaną pozostawieni samym sobie" - mówi poseł PiS Mariusz Kamiński, któremu została przydzielona pomoc rodzinie Putry.

czytaj dalej >>>



Renty z ZUS dostaną dzieci do 25. roku życia, jeżeli się uczą, oraz żony, jeżeli nie mają zdolności do pracy lub wychowują dzieci. Także rodzice, jeżeli żyli na utrzymaniu osoby zmarłej, mogą liczyć na wsparcie ZUS. Średnia wysokość takiej renty to 1500 zł. Dlatego w kancelarii premiera powstała już specjalna komisja, która zajmuje się opracowaniem zasad pomocy rodzinom ofiar tragedii w Smoleńsku. "Pracujemy nad tym, jak rozwiązać ten problem" - przyznaje rzecznik rządu Paweł Graś.

Reklama

Rodziny załogi prezydenckiego samolotu oraz funkcjonariuszy BOR zostały już objęte pomocą – ministrowie podjęli decyzję o przyznaniu zapomóg i rent. "Nasi funkcjonariusze zostaną pośmiertnie awansowani i odznaczeni. Udzielimy również każdej możliwej pomocy materialnej tym dziewięciu rodzinom" - mówi wiceszef MSWiA Adam Rapacki. W praktyce oznacza to przyznanie jednorazowych pilnych zapomóg oraz rozpoczęcie procedur przyznawania specjalnych rent. To o tyle proste, że funkcjonariusze nie są ubezpieczeni w ZUS. Obejmuje ich zakład emerytalno-rentowy resortu spraw wewnętrznych i administracji. Koledzy tragicznie zmarłych funkcjonariuszy myślą nad utworzeniem specjalnej fundacji. Za wzór służyłaby ta, która pomaga wdowom i sierotom po poległych funkcjonariuszach. Organizuje ona pomoc finansową, psychologiczną i na co dzień wspomaga rodziny. "Myślimy, w jaki sposób pomóc tak ciężko doświadczonym rodzinom, ale problemem jest nasz statut" - mówi Irena Zając z fundacji.

Podobne decyzje jak szef MSWiA podjął już minister obrony narodowej Bogdan Klich. – Obejmujemy rodziny każdą możliwą pomocą: od psychologicznej po wsparcie w znalezieniu pracy – mówi rzecznik ministra Janusz Sejmej. Podobnie jak w przypadku funkcjonariuszy BOR nie jest znana jeszcze wysokość świadczeń stałych. Decyzje zapadną po ustaleniach z każdą rodziną.