"Sytuacja rozwinie się w ciągu najbliższych dni. Wszystko zależy od tego, w jakim stopniu nałożą się fale kulminacyjne na dopływach Wisły, m.in. Wisłoki i Kamiennej" - powiedział Kuźniar.
We wtorek IMiGW poinformował, że fala kulminacyjna na Wiśle - na odcinku od Krakowa do Zawichostu - wciąż się formuje. W południe poziom rzeki w tym miejscu wynosił 620 cm, w środę ma to być już 845 cm, w czwartek - 860 cm.
Fala powodziowa na Wiśle, która we wtorek przeszła przez Kraków, była o 80 cm wyższa niż w 1997 r.
We wtorek rano poziom wody w Wiśle w Warszawie wynosił 310 cm - był znacznie niższy od stanu alarmowego, który wynosi 650 cm. Według prognoz IMiGW, w środę rzeka w stolicy podniesie się tylko o 30 cm, a w czwartek - o 80 cm. W piątek poziom wody ma sięgać już 730 cm.
Pytany o stan wałów przeciwpowodziowych w Warszawie, Kuźniar powiedział, że o ile naprawiono Wał Miedzeszyński - po praskiej stronie rzeki - to wiele do życzenia pozostawia stan Wału Zawadowskiego, na przeciwległym, lewym brzegu Wisły.
"Wał przeciwpowodziowy na odcinku od Góry Kalwarii do elektrociepłowni na Siekierkach i dalej do wysokości Solca ma korpus jeszcze z XIX wieku. Tu także mogą być problemy" - dodał.
W lipcu 1997 r. kulminacyjna fala powodziowa przeszła przez Warszawę, nie przekraczając stanu alarmowego. Jak powiedział Kuźniar, sytuację uratował wówczas świeżo oddany do użytku Zbiornik Czorsztyński, który zatrzymał znaczną część wody spływającą Dunajcem.
Gorzej sytuacja wyglądała cztery lata później, gdy Wisła osiągnęła stan 705 cm. Na praskim brzegu rzeka zalała niżej położone budynki i instalacje. Pod wodą znalazły się m.in. baseny kąpielowe, harcerska stanica wodna, boiska. Zwierzęta w ZOO były przygotowane do ewakuacji. Po drugiej stronie rzeki - na wysokości Starego Miasta - rzeka zalała ogródki piwne.
Największa po II wojnie światowej fala powodziowa przeszła przez Warszawę w 1962 r. Wówczas stan rzeki wyniósł 780 cm.