Huebner tłumaczy, że ma wątpliwości co do tego, czy Wyższa Szkoła Komunikowania Społecznego i Mediów spełnia warunki, by dostać dotacje. "Instytucje, które się kwalifikują do wsparcia, muszą być instytucjami szanującymi wartości, normy i prawo europejskie" - wyjaśniła komisarz.

Tymczasem Huebner ma poważne wątpliwości, czy uczelnia o. Rydzyka rzeczywiście szanuje te wartości. "Poprosiliśmy służby Komisji Europejskiej o zajęcie się tą sprawą i sprawdzeniem, czy warunki, które uprawniają do sięgnięcia po środki europejskie, są w tym przypadku spełnione" - tłumaczyła Huebner.

Podobnego zdania są dwie europosłanki z klubu Zielonych - Jean Lambert i Angelika Beer. Deputowane wysłały do KE list, w którym podkreśliły, że przyznawanie dotacji "musi być zgodne z zasadą niedyskryminacji ze względu na płeć, pochodzenie rasowe lub etniczne, religię lub poglądy, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną".

Europosłanki wprost piszą, co sądzą o polskiej propozycji dofinansowania szkoły Rydzyka z funduszy unijnych. "Czy Komisja jest świadoma, że propozycja zawiera wsparcie dla projektu, który miałby być prowadzony przez instytucję pod kontrolą osoby, której radio było potępiane za nadawanie treści rasistowskich i ksenofobicznych?" - dopytują się deputowane.

Innego zdania jest polskie Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, które broni decyzji o przyznaniu o. Rydzykowi funduszy unijnych. "W przedstawionym przez szkołę projekcie nie dopatrzyliśmy się niczego, co godziłoby w reguły, którym muszą podlegać projekty finansowe ze środków UE" - powiedział w Brukseli podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Jerzy Kwieciński. "Nie ma twardej podstawy prawnej, która by powodowała, że powinniśmy z góry odrzucić propozycję złożoną przez szkołę" - podkreślił.