Rosjanie domagają się od Polski opłat za korzystanie z radzieckich patentów przy produkcji broni i sprzętu wojskowego. Chodzi o niemal całą ofertę grupy Bumar, np. o eksportowany do Malezji czołg Twardy PT-91 (skonstruowany na podstawie planów radzieckiego T-72).

Reklama

Skąd wziął się problem? Przed 1989 r. Polska zawierała z ZSRR umowy licencyjne na określony czas, najczęściej na 20 lat. Po ich wygaśnięciu polskie zakłady zbrojeniowe przyjmowały, że automatycznie zyskują pełne prawa do produkcji maszyn zaprojektowanych przez wschodnich inżynierów. Jednak inne zdanie na ten temat ma administracja rosyjska. W 2007 r. ambasada rosyjska skierowała noty dyplomatyczne do premiera Jarosława Kaczyńskiego z żądaniem spłaty długów.

Sprawą moskiewskich roszczeń zajmą się, prócz byłego ambasadora Polski w Federacji Rosyjskiej i kilku urzędników Kancelarii Premiera, także wieloletni prezes Bumaru Roman Baczyński oraz szef Klubu Wschodniego Feliks Kulikowski. Do pierwszego, nieoficjalnego spotkania gremium doszło tuż przed wyjazdem Donalda Tuska do Moskwy.

Według nieoficjalnych informacji zespół powołany przez premiera Tuska będzie się starał udowodnić, że modele wyprodukowane na bazie dokumentacji radzieckiej zostały przez nas tak dalece zmodernizowane, że nie musimy płacić Rosji za licencję. "Przygotujemy dokumentację techniczną zarówno pierwowzorów, jak i sprzętu produkowanego obecnie. Zebrane dane damy do oceny niezależnej firmie międzynarodowej. W grę wchodzą dwa koncerny" - ujawnia jeden z członków komisji.

Wyniki audytu technicznego będą podstawą do rozmów z Rosjanami. "Przedstawiciel premiera zaproponował, by głównym doradcą w zespole był Roman Baczyński, bo to jeden z najlepszych znawców rynku zbrojeniowego, mający znakomite kontakty w branży. Liczymy też na ogromną wiedzę i zdolności negocjacyjne ambasadora Cioska" - mówi z kolei informator "Newsweeka" z kręgów rządowych.