W poniedziałek brytyjski dziennik "Guardian" opublikował artykuł pt. "Naucz córkę mówić po polsku: Ukraińcy w Polsce spotykają się z rosnącą niechęcią".

"Guardian": Rosnąca niechęć wobec Ukraińców w Polsce

W publikacji przeanalizowano pogorszenie nastawienia Polaków wobec Ukraińców.

Reklama

Autorzy zwracają uwagę, że atmosfera wokół obecności Ukraińców w Polsce staje się coraz bardziej napięta, co potwierdzają dane statystyczne. Jak wskazano, jeden z sondaży pokazuje spadek poparcia dla przyjmowania ukraińskich uchodźców z 94 proc. krótko po inwazji Rosji na Ukrainę do 48 proc. obecnie. Z kolei z innego badania wynika, że poparcie dla przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej spadło z 85 proc. w 2022 r. do 35 proc.

Dane, na które powołuje się autor "Guardiana", pochodzą z badań CBOS przeprowadzonych w marcu 2022 r. oraz w analogicznym miesiącu 2025 r., a także z sondażu IBRiS z czerwca br.

Reklama

Najnowszym badaniem dotyczącym stosunku Polaków do Ukraińców jest sondaż SW Research przeprowadzony na zlecenie "Rzeczpospolitej" w ubiegłym tygodniu, którego wyniki opublikowano w poniedziałek. Respondentów zapytano, czy zgadzają się z oceną prezydenta Karola Nawrockiego, że w relacjach z Ukrainą Polska nie jest traktowana jak partner. Z tą opinią zgodziło się 59,8 proc. badanych, a 25 proc. było przeciwnego zdania.

"Guardian" napisał, że prawicowo-populistyczna retoryka polityczna przesunęła debatę publiczną w stronę kwestii migracyjnych, często przedstawiając Ukraińców jako osoby niewdzięczne lub obciążające system, mimo danych wskazujących na ich pozytywny wkład w polską gospodarkę.

Choć brytyjski dziennik nie przywołał w tym kontekście konkretnych danych, z raportu Banku Gospodarstwa Krajowego opublikowanego w marcu br. wynika, że w 2024 r. koszty obecności Ukraińców w Polsce wyniosły 4,37 mld zł i obejmowały m.in. świadczenie 800 plus, pomoc doraźną oraz zakwaterowanie. Jednocześnie ich wkład do budżetu państwa z tytułu podatków i składek sięgnął 15,21 mld zł.

Ekspert: "Guardian" powinien uwzględnić polską gościnność

Dr Łukasz Adamski, wicedyrektor Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego, w rozmowie z PAP ocenił, że nie można mówić o jednoznacznej erozji relacji polsko-ukraińskich, ponieważ mają one zarówno aspekty pozytywne, jak i negatywne. Do tych pierwszych zaliczył współpracę wojskową oraz wsparcie udzielane Ukrainie w odpieraniu rosyjskiej agresji.

Zdaniem Adamskiego, autor tekstu w "Guardianie" powinien także uwzględnić polską gościnność oraz liczne ułatwienia, jakie państwo polskie stworzyło dla obywateli Ukrainy.

Nie bez powodu to w Polsce, a nie w Wielkiej Brytanii, przebywa obecnie od 1,5 do 2 mln Ukraińców. Do Wielkiej Brytanii – jak sprawdziłem – obywatele Ukrainy wciąż nie mogą wjechać bez wizy – podkreślił rozmówca PAP.

Jak dodał, zachodnie media często nie dostrzegają części problemów, ponieważ ich solidarność z Ukrainą oraz ograniczona wiedza na temat funkcjonowania państwa ukraińskiego przed wojną sprawiają, że pomijają różne mankamenty w jego działaniu.

W ocenie eksperta, choć w czasie wojny Ukraina radzi sobie sprawniej, wciąż jest to kraj o innej kulturze biurokratycznej i politycznie innej niż Polska czy Wielka Brytania. Te odmienności przejawiają się czasem w banalnych nieporozumieniach dotyczących interpretacji zobowiązań czy braku zachowania kurtuazji dyplomatycznej, co wpływa na klimat wzajemnych stosunków. Symbolem tych niezręczności była niechęć Ukrainy do uznania sprawstwa wypadku w Przewodowie czy niezdolność do wypłacenia odszkodowań. Podobnie zapamiętane zostało obraźliwe dla Polski wystąpienie prezydenta Zełenskiego w ONZ we wrześniu 2023 r., co odbiło się szerokim echem w polskiej opinii publicznej – wymienił Adamski.

Rozmówca PAP podkreślił, że zagraniczni dziennikarze często zapominają, że politycy w krajach demokratycznych – w tym polscy – muszą uwzględniać oczekiwania swoich wyborców. Jeśli opinia publiczna domaga się rozwiązania problemu godziwego pochówku ofiar Rzezi Wołyńskiej oraz korekty ukraińskiej polityki pamięci w zakresie gloryfikacji osób odpowiedzialnych za mordy na Polakach, to polscy politycy muszą na te postulaty reagować. Rozumieją to przedstawiciele różnych obozów politycznych, różni ich co najwyżej strategia, jaką najwłaściwiej przyjąć, aby te oczekiwania zostały przez Kijów zrealizowane.

Ekspert: Nawrocki zmienił paradygmat relacji z Ukrainą

Wydaje mi się, że prezydent Karol Nawrocki na początku swojej aktywności uznał, że powinien zmienić dotychczasowy paradygmat współpracy prezydentów, który funkcjonował od czasów Aleksandra Kwaśniewskiego. Zarówno Lech Kaczyński, jak i Andrzej Duda czy Bronisław Komorowski inwestowali wiele ze swojego kapitału politycznego w relacje z Ukrainą, co nie zawsze spotykało się z symetrią – podkreślił Adamski i przypomniał, że w 2015 r. prezydent Komorowski wygłosił w ukraińskim parlamencie przemówienie, a tego samego dnia Rada Najwyższa przyjęła ustawę zakazującą kwestionowania działalności UPA, co w Polsce odebrano jako gest antypolski.

Ekspert: Zachód jest w fazie emocjonalnej ukrainofilii

Jestem obecnie w Kijowie i przeżyłem dziś rano kolejny nalot, więc rozumiem emocje Ukraińców, ale dostrzegam też złożoność naszych relacji. Być może zbyt słabo komunikujemy nasze racje zachodniej opinii publicznej, która obecnie znajduje się w fazie emocjonalnej ukrainofilii i czasem idealizuje ten kraj – ocenił wicedyrektor Centrum im. Mieroszewskiego.

Rozmówca PAP zgodził się natomiast z zawartą w Guardianie tezą, że podobne procesy zachodzą także w innych krajach, gdzie – jak przekonywał – też narasta pewnego rodzaju zmęczenie Ukrainą. Zastrzegł przy tym, że Polacy deklarują przeciętnie lepszy stosunek do Ukraińców przebywających na Ukrainie niż do tych, którzy osiedlili się w Polsce.

Jego zdaniem mamy do czynienia nie tyle z radykalnym wzrostem postaw antyukraińskich u ogółu społeczeństwa, co ze wzrostem aktywności środowisk radykalnych i ksenofobicznych, które z niechęci do Ukraińców uczyniły swój model biznesowy lub paliwo polityczne. Ludzie, którzy zawsze mieli takie poglądy, poczuli się teraz ośmieleni zmianą dyskursu. Stąd też w przestrzeni medialnej jest znacznie więcej nieprawdziwych, niegodziwych i obraźliwych dla Ukraińców komentarzy – wyjaśnił ekspert.

Jak dodał, nie wolno zapominać o roli rosyjskiej dezinformacji – duża część hejtu w internecie jest generowana przez farmy trolli. Państwo polskie, działając w warunkach pokojowych, ma trudności z walką z tym zjawiskiem, co w połączeniu z mniejszym krytycyzmem młodego pokolenia wobec treści z sieci przekłada się na widoczne pogorszenie nastrojów – ocenił Adamski.

Ekspertka: Nastrojami ukraińskimi grają też rząd i opozycja

Kolejna rozmówczyni PAP, prof. Joanna Getka, dyrektor Instytutu Studiów Interkulturowych Europy Środkowo-Wschodniej na Uniwersytecie Warszawskim, jest zdania, że wymienione przez Guardiana viralowe filmy oraz aktywność Karola Nawrockiego, choć sprzyjają erozji relacji polsko-ukraińskich, nie są ich walną przyczyną. Ekspertka zwróciła uwagę, że budowanie poparcia na negatywnych emocjach i niechęci jest strategicznie łatwiejsze niż operowanie przekazem pozytywnym. Niestety, potencjał grania nastrojami antyukraińskimi w pewnym momencie dostrzegły niemal wszystkie siły polityczne, czy to opcje opozycyjne, czy rządowe – wskazała Getka.

Zapytana o to, co – jej zdaniem – stanowi główny powód obecnej erozji stosunków polsko-ukraińskich, odparła, że jest nim przeniknięcie rosyjskiej narracji do polskiej debaty publicznej i nadanie jej tonu. Jak wyjaśniła ekspertka, rosyjskie służby wiedziały, że nie rozbudzą w Polakach miłości do Rosji, więc skoncentrowały się na rozbudzaniu nienawiści do Ukraińców. Ta operacja ciągnie się od dwóch lat. Jej wyraźne symptomy stały się widoczne już podczas protestów rolników, które rozpoczęły się w styczniu 2023 roku – podkreśliła Getka.