W ostatnich dniach w mediach pojawiły się doniesienia kwestionujące powszechnie znaną wersję śmierci ks. Popiełuszki. Według nich kapłan miał zginąć 25 października, a nie w dniu porwania 19 października 1984 r. W tym czasie miał być torturowany przez KGB w bazie w Kazuniu. Inna wersja głosi, że w jego zabójstwie uczestniczyli nie tylko esbecy skazani za to w tzw. procesie toruńskim, ale także funkcjonariusze wojskowych służb specjalnych.
Według metropolity warszawskiego do tej pory nie ma dowodów na potwierdzenia żadnej z tych tez. "To, co usłyszałem i przeczytałem w różnych doniesieniach prasowych, łącznie z wywiadem z panem Andrzejem Witkowskim, nic nowego w stosunku do tego, co wiedziałem, nie wnosi" - stwierdził wczoraj podczas spotkania z dziennikarzami. Arcybiskup zwrócił uwagę na to, że jeśli w sprawie śmierci ks. Jerzego rzeczywiście pojawiłyby się jakieś nowe dowody, już dawno zostałyby one uwzględnione przez prokuraturę i sąd. "A nic takiego nie ma miejsca" - zauważył.
Ostrożność abp. Nycza wobec najnowszych rewelacji jest zrozumiała dla historyka IPN dr. Antoniego Dudka. Jego zdaniem alternatywna wersja okoliczności śmierci kapłana ma wątłe podstawy, a jej promotorami są głównie dziennikarze, a nie historycy. "Abp Nycz mówi: dyskutujmy, szukajmy prawdy na ten temat, ale w sposób rzetelny" - komentuje Dudek.
Gdyby jednak pojawiły się nowe przekonujące dowody w sprawie okoliczności śmierci kapelana "Solidarności", np. inna data zabójstwa, czy byłyby przeszkodą w jego procesie beatyfikacyjnym, który wkracza w decydującą fazę? Abp Nycz twierdzi, że nie. Relator procesu ks. Hieronim Fokciński z rzymskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, który zatwierdził specjalny dokument (positio) udowadniający męczeństwo ks. Jerzego, potwierdza słowa arcybiskupa. "W procesie beatyfikacyjnym musimy udowodnić, że ks. Jerzy zginął za wiarę, a jego oprawcy działali z nienawiści do Kościoła, ewentualna zmiana daty śmierci nie ma tu znaczenia" - tłumaczy DZIENNIKOWI.
Zapewnia, że gdyby za jakiś czas potwierdziły się hipotezy prokuratora Witkowskiego, który twierdzi, że ks. Jerzy zginął kilka dni później, nie będzie to miało zasadniczego znaczenia dla procesu.
Abp Nycz zauważa, że nie można czekać z beatyfikacją w nieskończoność, lecz trzeba się oprzeć na istniejącej wiedzy. "Nie będziemy przecież czekać, aż otwarte zostaną archiwa w Moskwie" - zauważył. W przekazanym kongregacji kilka dni temu positio zostały uwzględnione najnowsze materiały, m.in. z Archiwum Akt Nowych, z IPN, a nawet pamiętniki Czesława Kiszczaka.
Ks. Fokciński przyznaje jednak, że nie wniosły one niczego nowego do ogólnie znanych ustaleń.
Kiedy ks. Jerzy zostanie beatyfikowany? Okazuje się, że nawet za kilka lat, bo jest ostatni w kolejce ok. 400 kandydatów na ołtarze.