Ewelina G. nie przyznaje się tylko do porwania. Nie zgadza się natomiast z tym, że narażała dziecko na śmiertelne niebezpieczeństwo.

Zaburzona kobieta
Ewelina G. wciąż przebywa w szpitalu na obserwacji psychiatrycznej. Biegli będą wyjaśniać, czy w chwili porwania dziecka była poczytalna. Na pewno była pod wpływem marihuany. Jednak, trzeba jeszcze ustalić, czy nie miała depresji po sierpniowym poronieniu i w jakim stopniu śmierć jej biologicznego dziecka wpłynął na powstanie innych zaburzeń psychicznych.

Choć Ewelina G. odmawia składania zeznań, wiadomo już, że bezrobotna ukrywała przed rodziną fakt poronienia. Nie powiedziała o tym nawet swemu chłopakowi. Wszyscy myśleli, że kobieta idzie do szpitala rodzić, a nie kraść cudze dziecko.

Jak do tego doszło
Wczoraj przesłuchano porywaczkę, noc spędziła w areszcie. "Kobieta zaplanowała porwanie" - mówi Dariusz Nowak z małopolskiej policji.

Ewelina G. przez cały piątek chodziła po szpitalu z torbą pełna pieluszek i wybierała dziecko, które chciała porwać. Potem weszła w nocy do jednej z sal krakowskiego szpitala im. Stefana Żeromskiego. Zbudzonej matce dwudniowego chłopczyka powiedziała, że musi go zabrać na badania. Potem wzięła noworodka na ręce i uciekła ze szpitala.

Gdy nieznajoma kobieta pojawiła się w szpitalnej sali, żadna z pacjentek niczego nie podejrzewała. To normalne, że w takim miejscu wykonuje się badania, nawet w nocy. Dlatego kobieta bez żadnych przeszkód zabrała ze sobą malutkiego chłopczyka.











Reklama

Rozpoczęły się poszukiwania. Policjanci ustalili, że porywaczką jest młoda, 21-letnia kobieta, która jeszcze w zeszłym tygodniu była widziana w ciąży.

Mundurowi odwiedzili kilka mieszkań, w których mogli zastać tę kobietę, jednak nigdzie jej nie było. Odnaleźli ją dopiero w mieszkaniu matki jej partnera w Nowej Hucie. Wraz z nią było tam również uprowadzone dziecko. Na szczęście, całe i zdrowe.

Odnaleziony chłopczyk jest z mamą. W szpitalu wszczęte zostało postępowanie, które ma wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia, przede wszystkim to, w jaki sposób kobieta weszła na oddział położniczy, a później bez problemu opuściła budynek.