Już pod koniec lat 60. Gomułka nie był w stanie zapanować nad nastrojami na najwyższych szczeblach partii. Ogromne wpływy w PZPR miał ciągle Mieczysław Moczar, za którym stała duża grupa aparatczyków wszelkiej maści. Przez kilka lat pozostawał w cieniu I sekretarza, ale w odpowiednim momencie, umiejętnie pociągając za sznurki, zaczął prowadzić własną rozgrywkę (m.in. był odpowiedzialny za antyżydowską nagonkę w 1968 r.). Dążąc do obalenia ekipy gomułkowskiej, chciał prawdopodobnie objąć ster partii. Kilka miesięcy po wydarzeniach marca ’68 doszło do wymiany centralnych kadr partyjnych. Pojawili się nowi ludzie, w tym wielu związanych z Moczarem (na 91 członków nowego KC było 25 nowych). On sam wszedł w skład Sekretariatu KC. W trakcie tej samej roszady do Biura Politycznego wszedł m.in. Gierek, który od pierwszej połowy lat 50. piął się po szczeblach partyjnej kariery i wyrastał na przywódcę frakcji działaczy partyjnych dążących do przejęcia władzy. Już będąc I sekretarzem KW PZPR w Katowicach, dał się poznać jako dobry gospodarz województwa i mistrz autoreklamy. Właśnie tych dwóch ludzi, Moczar i Gierek, wkrótce miało stanąć do walki o ster partii. Okazja nadarzyła się sama.

Reklama

PRZESILENIE W OBOZIE RZĄDZĄCYCH

Feralna podwyżka cen ogłoszona w grudniu 1970 roku oraz krwawe wydarzenia na Wybrzeżu, będące bezpośrednią reakcją na nią, ujawniły słabość Gomułki. Nie mogąc liczyć na pomoc Kremla i równocześnie czując, że obóz jego zwolenników się kurczy, 15 grudnia I sekretarz podjął decyzję o użyciu broni palnej wobec demonstrantów domagających się m.in. zmiany rządów. Decyzja Gomułki została wykonana, choć takie postępowanie wcale nie dla wszystkich było oczywiste. Okazało się, że niektórzy członkowie kierownictwa partii słuchają poleceń Gomułki, prowadząc własną grę. Generał Wojciech Jaruzelski na pytanie I sekretarza, jak będzie wyglądało zachowanie wojska, odpowiedział dosyć dwuznacznie, że armia wypełni swój obowiązek. Prawdopodobnie grupa dygnitarzy partyjnych (m.in. Edward Babiuch, Stanisław Kania, Józef Tejchma, Wojciech Jaruzelski) zawarła w tym czasie porozumienie w kwestii zastąpienia "starego" Gomułki "nowym" Gierkiem. Sprawa wydała się przesądzona, gdy z Moskwy przyszła aprobata takiego rozwiązania. Taką informację przekazał wicepremier Piotr Jaroszewicz po rozmowie z premierem ZSRR Aleksiejem Kosyginem. Warto dodać, że szef radzieckiego rządu kategorycznie sprzeciwił się kandydaturze Moczara.

Gomułka zapewne domyślał się, że jego pozycja jest zagrożona. Resztę złudzeń rozwiała 18 grudnia wizyta sekretarza KC Tejchmy w gabinecie "Wiesława". Antoni Dudek i Zdzisław Zblewski, autorzy książki "Utopia nad Wisłą. Historia Peerelu", cytują fragment listu napisanego później przez I sekretarza do członków KC PZPR, dotyczącego tego spotkania: [...] zapytałem, o co mu chodzi. […] Jeśli chcecie uratować swoją twarz, powinniście złożyć rezygnację ze stanowiska […], nie wiecie, co się dzieje w tym gmachu i w Warszawie. Aktyw partyjny jest przeciwko wam, nie zgadza się z waszą polityką. […] Musicie odejść. Wymaga tego sytuacja. […] Zapytałem go, w czyim imieniu wyszedł wobec mnie z tą propozycją, z kim ją uzgodnił. Odparł ze złością, że przemawia we własnym imieniu. Było dla mnie jasne, że kłamie […].

Reklama

NA TONĄCYM OKRĘCIE

Napięcie, w jakim żył Gomułka w tych gorących dniach grudnia, stało się przyczyną jego poważnych problemów zdrowotnych. Hospitalizacją I sekretarza skończył się doznany przez niego atak nadciśnienia, który w następstwie przyniósł zaburzenia wzroku. W tej sytuacji obrady Biura Politycznego (BP) poprowadził Józef Cyrankiewicz. Niedyspozycja Gomułki była oczywiście na rękę jego przeciwnikom, ale w BP pozostało jeszcze kilku jego zwolenników. Kontrwywiad, kierowany przez szefa MON generała Jaruzelskiego donosił, że Brygada Obrony Wewnętrznej podlegająca generałowi Grzegorzowi Korczyńskiemu (uważanemu za zwolennika Gomułki) wyruszyła z Góry Kalwarii, gdzie stacjonowała, w kierunku Warszawy. W związku z zagrożeniem żołnierze Wojskowej Służby Wewnętrznej MON (WSW) w gotowości czekali z bronią na rozkaz jej użycia. Do konfrontacji siłowej na szczęście nie doszło. Najbliżsi współpracownicy Gomułki oponowali, na przykład Ignacy Loga-Sowiński nazwał "towarzyszy" pragnących zmiany na stanowisku I sekretarza "szczurami uciekającymi z tonącego okrętu". Zarówno on, jak i pozostali gorliwi stronnicy "Wiesława" zostali odwołani ze stanowisk. Inni, w tym Moczar, wyrazili aprobatę propozycji przekazania władzy Gierkowi. Na taką jednogłośność ogromny wpływ miała postawa generała Jaruzelskiego, który skutecznie postraszył towarzyszy. Oświadczył im, że jeśli w stolicy dojdzie do podobnych wypadków jak na Wybrzeżu, wojsko nie będzie w stanie powstrzymać demonstrantów. Dodał jeszcze, że sytuacja jest poważna i w każdej chwili może dojść do zamieszek. Było to oczywiście zagranie taktyczne, bowiem Warszawa była strzeżona przez dwie dywizje wojska, co z pewnością wystarczyłoby do obrony wszystkich ważnych stołecznych instytucji.

Przysłowiową kropkę nad i postawiono 20 grudnia. Przebywający w szpitalu Gomułka złożył pisemną rezygnację, a w godzinach popołudniowych, na zwołanym w trybie nadzwyczajnym VII Plenum KC, Gierek otrzymał stanowisko I sekretarza PZPR.

Reklama

PRAGMATYK OTWARTY NA EUROPĘ

Nowy szef partii natychmiast przystąpił do działania. Musiał szybko wyciszyć wzburzone nastroje społeczne i pokazać się z najlepszej strony, bo o poparciu, jakie w 1956 roku otrzymał od społeczeństwa Gomułka, mógł jedynie pomarzyć. Pierwszym krokiem było wystąpienie telewizyjne. Do wydarzeń na Wybrzeżu nowy I sekretarz odniósł się bardzo ogólnikowo. Stwierdził, że ich przyczyną były m.in. zaniedbania gospodarcze, ale przede wszystkim odpowiedzialni za nie są "wrogowie socjalizmu". Usprawiedliwił tym samym reakcję milicji i wojska. Nie rozwodząc się nad krwawymi wypadkami, obiecał społeczeństwu poprawę bytu materialnego. Znaczna część Polaków, nieświadoma skali wydarzeń sprzed kilku dni, wydawała się usatysfakcjonowana. Sposób przemawiania Gierka i jego styl bycia sprawiały, że był postrzegany jako człowiek rzeczowy, kompetentny i otwarty na innych. To pierwsze wrażenie należało teraz umocnić. Propaganda mówiła o "demokracji socjalistycznej", a nowy szef partii roztaczał wizję nowej Polski. Rozszerzając swoje wpływy w KC i komitetach wojewódzkich (systematycznie odsuwał od władzy ludzi Moczara), podejmował decyzje, które mogły się podobać społeczeństwu. Złagodził stosunek państwa do Kościoła i zapowiedział nową politykę wyznaniową. Zdecydował o odwołaniu podwyżek i odbudowie Zamku Królewskiego w Warszawie. W trakcie spotkania ze strajkującymi załogami stoczni Trójmiasta (na początku 1971 r.) przemawiał do robotników jak kolega, żalił się na ekipę Gomułki i wymuszał obietnice - to tam padło słynne pytanie: Pomożecie? na które zdezorientowani stoczniowcy odpowiedzieli:Pomożemy! Wydawało się, że będzie lepiej.

p