Najpierw tylko namawiał burmistrza, by ten na koniec lutego przesunął termin oddania do użytku budowanego przez niego przedszkola. Ale biznesmen niczego nie wskórał. Dlatego poszedł sobie, a na odchodne życzył wesołych świąt i wręczył gwiazdkowy prezent - butelkę koniaku i bombonierkę. Burmistrz odłożył czekoladki do szuflady. Dopiero, gdy kilka dni później poczęstował urzędniczki, zobaczył, że prócz słodkości w pudełku są pieniądze. Całe 20 tys. zł.

Reklama

Stawka musiała być nie byle jaka, skoro przedsiębiorcy budowlanemu opłacało się poświęcić na łapówkę aż taką sumę. Wszystko staje się jasne, jeśli przeczyta się jego umowę z Kaliszem Pomorskim. Wynika z niej, że za opóźnienie w budowie przedszkola czekają go ogromne kary finansowe. Za każdy miesiąc - 90 tys. zł, czyli do lutego - 360 tys. zł.

Biznesmen przez swoją nieuczciwość straci teraz nie tylko pieniądze. Także wolność, bo zatrzymała go policja. Przyznał się do próby skorumpowania burmistrza. Grozi mu 10 lat więzienia.