Obaj wojskowi trafili do szpitala 7 stycznia po alarmie wszczętym przez rodziców jednego z nich. Zauważyli, że ich syn ma wysoką gorączkę i słabnie. Wezwali pogotowie. Od sanitariuszy usłyszeli, że to typowe objawy sepsy. Natychmiast powiadomili dowódcę jednostki 1. Bazy Lotniczej w Warszawie.
Natychmiast wszczęto w jednostce epidemiologiczne śledztwo. I szybko wykryto chorobę u następnego żołnierza. Obu podano antybiotyki. Na ratunek dla jednego było już za późno.
W bazie do czwartku trwa kwarantanna. Pod obserwacją lekarzy jest jeszcze 43 żołnierzy, ale u żadnego z nich nie wykryto objawów sepsy. Wszyscy dostali szczepionki. Mimo to aż 43 wojskowych znajduje się nadal pod obserwacją lekarzy.
Sepsę, zwaną też posocznicą, wywołują bakterie, które doprowadzają do zakażenia ogólnego u człowieka. Nieleczona często kończy się śmiercią.