Kardiochirurdzy są wstrząśnięci aferą, która wybuchła w szpitalu MSWiA w Warszawie. Nie chcą rozważać możliwości, że ktoś celowo przeszczepiał niepasujące serce. Tłumaczą, że przed dokonaniem jakiejkolwiek transplantacji lekarze zawsze sprawdzają drobiazgowo, czy są spełnione podstawowe warunki do operacji.
"W przypadku serca to zgodna grupa krwi i tzw. proporcjonalna wielkość narządu" - wyjaśnia w dzienniku.pl kardiochirurg dr Jerzy Wołczyk z Instytutu Kardiologii w Warszawie. Np. różnica wielkości między dwoma narządami - tym chorym i tym, który ma zostać przeszczepiony - nie może przekraczać 30 procent.
Jeśli te warunki nie są spełnione, narząd zostaje po prostu odrzucony przez organizm. "Najgorzej, jeśli serce jest za małe. Wtedy jest za słabe dla większego organizmu, nie pracuje dobrze, jest niewydolne i chory umiera. Tak samo, gdy podamy narząd od dawcy z inną grupą krwi. Np. osobie o krwi B Rh plus zaszczepimy B Rh minus, pacjent nie ma szans na odratowanie" - tłumaczy dr Wołczyk.
Kardiochirurdzy podkreślają jednak, że przy przeszczepach te wymagania są sprawdzane wielokrotnie, więc o pomyłkach nie może być mowy. "Z mojego doświadczenia wynika, że w przypadku tak poważnych operacji chirurdzy bardzo uważnie wszystko sprawdzają, do pomyłek nie dochodzi" - podkreśla dr Wołczyk.