Choć przeszczep był udany, 62-letni pacjent zmarł dwa miesiące później na sepsę. Jednym z asystentów Religi przy pionierskiej operacji był prof. Marian Zembala, obecny szef tego ośrodka, noszącego dziś nazwę Śląskie Centrum Chorób Serca.

Reklama

Zorganizowana przez Zembalę w czwartek konferencja prasowa była okazją do wspomnień, podziękowań i przypomnienia medycznej drogi zabrzańskiego zespołu. Swoistą klamrą okazało się przedstawienie szczególnych pacjentów, którzy w ostatnich tygodniach przeszli w Zabrzu poważne operacje - 7-miesięcznego Alana i 103-letnią panią Marię.

Nowe serce Alan zyskał 15 września - jako najmłodszy pacjent spośród siedemdziesięciorga dzieci, które przeszły transplantacje w Zabrzu. Urodził się z niepracującą lewą komorą serca. Jak wyjaśniał Zembala, u tak małych dzieci głównymi problemami są wielkość samego organu i potrzeba znalezienia odpowiedniego dawcy, a także większa niż w późniejszym wieku liczba odrzutów - zwłaszcza po roku od operacji.

Pani Maria, według zabrzańskich kardiologów, miała pełne wskazania do pomocy kardiochirurga - niedokrwienną chorobę serca i krytyczne zwężenie tętnicy zstępującej przedniej. Początkowo, gdy koledzy z Wrocławia poprosili ich o pomoc, nie chcieli zbyt szybko zdradzić wieku pani Marii mówiąc, że wygląda najwyżej na 80 lat. W Zabrzu okazało się to prawdą, a sama pacjentka - najstarsza z dotychczasowych - ujęła lekarzy podejściem do życia i opowieściami m.in. o dzieciństwie w Kutach nad Czeremoszem.

Reklama

Zabieg wykonano u niej przed tygodniem metodą małoinwazyjną. Dzięki 4-centymetrowemu cięciu, może już swobodnie oddychać, spaceruje o lasce i dobrze się czuje. Jak deklarowała w czwartek, była trochę zaskoczona, że lekarze zakwalifikowali ją do zabiegu. "Ale trzeba było, to się zgodziłam. (...) Uważam, że trzeba wszystko robić, co się da, reszta zależy od Pana Boga" - uśmiechała się.

"Mam bardzo dobre dzieci, które o mnie dbają. (...) Zrobiłam to, żeby mieli wewnętrzny spokój, że chciałam jeszcze trochę przedłużyć życie" - tłumaczyła pani Maria. Po wyjściu ze szpitala zamierza "być i coś robić". "Zawsze coś jest, czy wyszywanie, czy szydełkowanie - to jest moje hobby" - zaznaczyła. Przyznała, że zaraz po operacji musiała trochę odpocząć, a teraz już chodzi samodzielnie, choć z laseczką czuje się stabilniej.

W ciągu ostatnich 25 lat w Zabrzu wykonano operacje serca w krążeniu pozaustrojowym u prawie 28 tys. chorych. Transplantacje serca, pojedynczego płuca, obu płuc, serca i płuc oraz serca i nerek przeszło tam prawie 900 pacjentów. Zembala w czwartek wiele mówił o pomocy naukowej i merytorycznej, otrzymywanej ciągle od specjalistów z Zachodu i przekazywanej w ostatnim dziesięcioleciu z Zabrza lekarzom na Wschodzie, m.in. w Łucku i Równem.

Reklama

Według szefa zabrzańskiego centrum, za trzy miesiące szpital wprowadzi się do kończonej właśnie nowej części budynku. "Ten nasz jest kochany, ale maleńki, klaustrofobiczny. Dzięki temu szpitalowi wypracowaliśmy jednak przez ostatnie 12 lat 58 mln zł na powstanie nowego budynku" - powiedział Zembala. Poinformował, że minister zdrowia dołożyła do budowy 23 mln zł, a Unia Europejska - 34 mln zł.

Kolejną dobrą wiadomością jest otrzymanie przez zabrzańską placówkę inwestycyjnego grantu unijnego w wysokości 88 mln zł na przeszczepy płuc - również chorych na mukowiscydozę.

Zembala zapowiedział też piątkowy koncert "Serce za serce" Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi w Zabrzu, którymi honorowane są osoby, firmy i instytucji najhojniej wspierające postęp prac naukowo-badawczych. Przypomniał, że wystąpi słynny bas Aleksander Teliga.(PAP)

mtb/ hes/