Kluzik-Rostkowska chce wprowadzić w życie propozycję senatorów, by dać 100 złotych miesięcznie każdej kobiecie w ciąży - w rodzinach, w których dochód na osobę nie przekracza 504 zł netto. Pieniądze byłyby wypłacane od czwartego miesiąca ciąży do trzeciego miesiąca po porodzie.

Teraz każda kobieta, która rodzi dziecko, otrzymuje 1000 zł becikowego. Jeżeli rodzina nie jest zamożna i jej dochód nie przekracza 504 zł na głowę, otrzymuje drugie becikowe, czyli jeszcze jeden 1000 zł. Wiceminister pracy proponuje, by najbiedniejsze kobiety to drugie becikowe mogły dostawać w comiesięcznych ratach.

Ratami zadbać o ciążę

"Pieniądze na becikowe zostały już wygospodarowane rok temu. Z nową propozycją senatorów, by znów sięgnąć po kolejne pieniądze z budżetu" - może być już kłopot. Dlatego mój pomysł jest taki, by senacką propozycję wypłacania po 100 zł miesięcznie od połowy okresu ciąży, sfinansować z rządowego becikowego" - tłumaczy Kluzik-Rostkowska. I dodaje: "Niezamożne kobiety, którym należy się dziś podwójne becikowe, nie stracą na tym. Bo dostaną dokładnie te same pieniądze. Czyli nie dwa tysiące po porodzie, ale tysiąc w ratach i tysiąc po porodzie. By kobieta mogła dostać takie <becikowe na raty>, musiałaby udowodnić, że dba o ciążę".

Potwierdzeniem, że kobieta chodzi regularnie do lekarza miałaby być karta ciąży. "Co miesiąc wypłacane pieniądze miałyby pomóc kobiecie zadbać o dziecko już w czasie ciąży, a nie dopiero wtedy, gdy ono się urodzi" - przekonuje wiceminister pracy. "Kobieta miałaby na przykład pieniądze na potrzebne leki" - dodaje.

Pomysł wypłacania becikowego w ratach wywołuje wśród posłów kontrowersje. Elżbieta Radziszewska z PO jest zdania, że rząd powinien znaleźć w budżecie pieniądze na świadczenia proponowane przez senatorów. Jest przeciwniczką, by pieniądze te pochodziły z puli becikowego. "Intencją senatorów było to, by pomóc najbiedniejszym kobietom, dać im pieniądze, ale z innej puli, a nie z becikowego. Bo najbiedniejsze kobiety po porodzie dostałyby tylko tysiąc złotych. A to nie wystarczy na wyprawkę dla dziecka" - przekonuje posłanka PO.

Radziszewska uważa też, że nie da się sprawdzić tego, czy kobieta co miesiąc się bada i dobrze dba o ciążę. "Nie mam nic przeciwko temu, by wymagać od kobiety, żeby zanim dostanie becikowe, pokazała kartę ciążową, w której ma zapisane, kiedy robiła badania. Ale sprawdzanie tego co miesiąc byłoby chyba zbyt dużą biurokracją" - mówi Radziszewska.

Reklama

"Lepiej zwiększyć becikowe"

Z kolei poseł PiS Tadeusz Cymański uważa, że kolejne świadczenie oprócz becikowego wprowadziłoby tylko zamieszanie. Podoba mu się za to pomysł Kluzik-Rostkowskiej, by kobieta w ciąży mogła co miesiąc dostawać pieniądze.

"Intencja na pewno jest słuszna. Kobieta powinna jak najbardziej dbać o ciążę. Na pewno trzeba im zapewnić wyższy standard ochrony" - mówi z przekonaniem Cymański. Zaznacza jednak, że becikowe, które miałoby być wypłacane w ratach powinno być wyższe niż tysiąc złotych. "Chyba lepiej po prostu zwiększyć becikowe, podzielić je na raty i wypłacić najbiedniejszym kobietom, a nie robić jakieś kolejne świadczenie".

Na realizację pomysłu senatorów potrzeba około 233 mln zł. Taką sumę trudno znaleźć w budżecie. Dlatego wiceminister Kluzik-Rostkowska chce przedstawić swoją propozycję senatorom już we środę.