Oni nie marzyli o żadnych luksusach. Chcieli tylko godnego życia dla siebie, swoich żon, dzieci. Pełna lodówka, ubrania, pralka, 10-letni samochód, raz do roku krótkie wakacje nad morzem. O tym Krzysztof i Sławomir, zarabiając 1200 zł w zakładach mięsnych w rodzinnej Pilicy (woj. śląskie), mogli zapomnieć. Gdy znaleźli ofertę pracy w Holandii, w Andijku koło Amsterdamu, nie wahali się. Przy zbiorach warzyw mogli zarobić kilka razy więcej. Krzysztof chciał urządzić pokój dla długo oczekiwanego pierworodnego synka, a Sławek marzył o samochodzie.
Wyjechali w grudniu. Rozstanie z rodzinami miało trwać 5 miesięcy. Chwytali się każdej pracy - rano zbierali sałatę i marchewkę, potem pakowali. Miesięcznie zarabiali prawie tysiąc euro! Dla nich był to majątek. Każdy zarobiony grosz odkładali, część wysyłali żonom - podaje "Fakt".
Po pracy przyjaciele nie szli, jak inni, na dyskoteki czy do pubów, tylko do swoich pokoi w domku letniskowym w Grotslag. Wynajmowali mały bungalow. Tu sobie gotowali i spali. "Mój mąż pieniądze zaszywał w kieszonce marynarki. Był oszczędny. Tak się cieszył, że w czerwcu zostanie ojcem" - mówi "Faktowi"Bożena Brodzińska, żona Krzysztofa. Jest w ósmym miesiącu ciąży.
Ale pracowitość Polaków była solą w oku miejscowym Holendrom. Oni za tę samą pracę żądali więcej pieniędzy. A Sławek i Krzysiek zgadzali się na niskie stawki. Pracodawcy woleli zatrudniać przyjezdnych. Nic dziwnego, że to mogło wywołać agresję.
"Pewnej soboty wieczorem rozmawiałam ze Sławkiem, on mi napisał SMS-a <pamiętajcie, że was kocham> - opowiada "Faktowi"i Edyta Sołtysiak. - Boże, może on już coś przeczuwał?
Tej nocy - z 24 na 25 marca wydarzyła się tragedia owiana tajemnicą. Od mieszkającej w mieście Polki kobiety dowiedziały się, że ich mężowie zginęli tragicznie. W bungalowie wybuchł pożar.
Świat kobiet zawalił się w jednej chwili. Ich mężowie zostali zamordowani. Wdowy nie mają wątpliwości. Dopiero na własną rękę poznały szczegóły - pisze "Fakt".
"Oficjalnie mówi się o tym, że wybuchł przypadkiem pożar, ale z holenderskich mediów w internecie dowiedziałyśmy się, że biały bus wjechał na teren ośrodka, podjechał pod domek mężów i ktoś z szoferki wrzucił butelkę z płynem łatwopalnym" - mówi pani Edyta. "Oni zostali spaleni! Tylko przez kogo? Dlaczego nie zadziałał system przeciwpożarowy? Dlaczego spłonęli tylko Krzysztof i Sławomir, a inny Polak, który też spał z nimi w tym bungalowie, wyszedł cało? Dlaczego nikt nie pomógł naszym mężom? Co zarejestrowały kamery na terenie ośrodka? Na te pytania nikt nam nie chce dać żadnej odpowiedzi".
Bożena Brodzińska za miesiąc urodzi swoje pierwsze dziecko. "Gdy się dowiedziałam o śmierci męża, wywieźli mnie do szpitala. To cud, że nie straciłam ciąży. Ale jak ja będę teraz żyła, bez niego, bez ukochanego Krzysia?" - pyta. Byli małżeństwem od 7 lat. "Nawet nie wiem, czy nasz syn, który się urodzi, będzie mógł dostać rentę po ojcu. Ja nie mam pracy" - mówi "Faktowi".
Edyta Sołtysiak co chwila przytula do piersi 5-letniego Mateuszka, który ciągle pyta, co się stało tatusiowi. "Co ja mam mu powiedzieć? Nikt nam nie chce powiedzieć, co tak na prawdę stało się w tej Holandii. Jestem u kresu wytrzymałości "- mówi kobieta.
Z ambasady polskiej dostały pismo, z którego wynika, że doszło do wypadku. " Ich ktoś mógł ograbić z pieniędzy, a potem zabić i spalić domek" - mówią "Faktowi" kobiety.
Trumny z ciałami ich mężów przyjechały do Polski dopiero w zeszłym tygodniu. "Zaplombowane. Nawet nie było nam wolno otworzyć i pożegnać się z nimi" - mówią wdowy. "Jak mamy żyć, co mamy powiedzieć naszym dzieciom?" Pochowały mężów. Codziennie przychodzą na groby i palą znicze. Ślą pisma do władz. Z prośbą, by ktoś pomógł im w rozwikłaniu zagadki. "Ale nie dostały żadnej odpowiedzi" - pisze "Fakt".
Wyjechali za pracą do Holandii. Tam w szklarniach od świtu do nocy zbierali warzywa lub pomagali na budowach. Za ciężką pracę dostawali dużo pieniędzy, a to bolało miejscowych. Krzysztof Brodziński i Sławomir Sołtysiak zostali zamordowani, a ich żony nie mogą poznać prawdy - pisze "Fakt".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama