Godz. 7.30

Pod Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc srebrną hondą civic podjeżdża minister Religa. Nie jest sam, obok niego siedzi żona Anna. Wyraźnie spięci, nie chcą długo rozmawiać z dziennikarzami. "Jestem dobrej myśli. W końcu będą mnie operować koledzy" - próbuje żartować Religa. "Sądzę, że oni są dużo bardziej zdenerwowani niż ja" - mówi "Faktowi". Ale sam też nie ukrywa, że jest zdenerwowany. "Jestem w gorszej sytuacji niż zwykły pacjent, bo mam pełną świadomość możliwych powikłań" - dodaje. I po chwili razem z żoną znika w szpitalu.



Godz. 7.40

Żona nie opuszcza ministra nawet na chwilę. Cały czas jest przy nim. I widać, że bardzo się denerwuje. Razem z mężem wchodzi do gabinetu prof. Tadeusza Orłowskiego. To właśnie on przeprowadzi operację. - Minister wiedział, kogo wybrać. To wybitny specjalista, jeden z najzdolniejszych chirurgów - mówi "Faktowi" dr Marek Durlik, były szef szpitala MSWiA. "W dodatku profesor Orłowski ma ogromne doświadczenie, operuje wiele trudnych przypadków".



Godz. 8.10

Sanitariusze przewożą ministra zdrowia na blok operacyjny. Zaczynają się przygotowania do operacji.



Godz. 8.30

Wszystko jest gotowe. Zespół zgodnie z planem zaczyna operację. Prof. Orłowski rozcina klatkę piersiową i rozpoczyna zabieg usuwania guza. To skomplikowane, wymagające niesłychanej precyzji zadanie. Mimo przeprowadzonych dokładnych badań, lekarze przed operacją nie wiedzą, w jakim stopniu nowotwór zaatakował płuca. W trakcie zabiegu okazuje się, że razem z nowotworem muszą usunąć aż połowę lewego górnego płata płuca. Zabiera im to ponad 2 godziny.



Godz. 10.00

Po szpitalnym korytarzu snuje się Anna Religa. Widać, że jest przygnębiona i ciągle bardzo zdenerwowana. W końcu sama jest lekarzem i świetnie zdaje sobie sprawę, jak ciężką operację przechodzi jej mąż. Nie chce z nikim rozmawiać. Kiedy tylko widzi zbliżających się do niej dziennikarzy, znika w jednym z lekarskich gabinetów.



Godz. 12.00

Koniec operacji. Religa zostaje przewieziony na oddział intensywnej opieki medycznej. Lekarze powoli zaczynają wybudzać go z narkozy. Tylko oni mają do niego dostęp. Oddział, na którym leży - razem z blokiem operacyjnym - oddzielony jest od reszty szpitala szklanymi drzwiami otwieranymi za pomogą karty magnetycznej. - Minister leży na sali wieloosobowej - opowiada prof. Orłowski. - Także potem, gdy zostanie stąd przeniesiony na inny oddział, będzie leżał z innymi pacjentami. U nas nie ma sal dla VIP-ów - dodaje.



Godz. 13.00

W szpitalu zaczyna się konferencja prasowa. Biorą w niej udział dwaj lekarze, którzy operowali Religę - prof. Orłowski i prof. Kazimierz Roszkowski-Śliż, szef instytutu. "Operacja się udała. W jej trakcie nie było żadnych nieprzewidzianych wydarzeń, stan pacjenta jest dobry. Wszystkie zmiany nowotworowe zostały radykalnie usunięte" - mówi prof. Orłowski do tłumu dziennikarzy. "W krótkim czasie powinien wrócić do swoich obowiązków. Za 5-7 dni powinien zostać wypisany ze szpitala, wszystko zależy od tego, jak zniesie ból po operacji".



Godz. 13.30

"Trzymałam kciuki chyba najmocniej ze wszystkich" - mówi już wyraźnie spokojniejsza Anna Religa. Za chwilę razem z prof. Roszkowskim i prof. Orłowskim znikają za drzwiami OIOM-u. Anna Religa na własne oczy widzi nieprzytomnego męża.



Godz. 14

Zbigniew Religa budzi się. Przy swoim łóżku widzi zmęczonych, ale spokojnych lekarzy. - Wszystko w porządku. Operacja się udała - mówią do ministra. - Dzięki, chłopaki - Religa mówi do nich cichym, stłumionym głosem. Po chwili zapada w sen.



Godz. 14.20

"Minister jest przytomny, teraz odpoczywa. Oddycha samodzielnie, jest w bardzo dobrym stanie" - mówi prof. Roszkowski. "Dostaje leki przeciwbólowe i kroplówkę. Jeśli wszystko będzie w porządku, już jutro (czyli w piątek) może zostać przeniesiony na zwykłą salę i wreszcie zjeść normalny posiłek".