Szacunek wzbudziło to, że nie ukrywał swojej choroby. Zmierzył się z nią w świetle reflektorów.

>>> Zbigniew Religa nie żyje

Reklama

"To byłaby ucieczka od problemu" - tłumaczył Zbigniew Religa, dlaczego nie odejdzie ze stanowiska. "W życiu czasem zdarza się tak, że ktoś zachoruje" - stwierdził. Jak mówił, chciał spotkać się z dziennikarzami, żeby rozwiać wątpliwości wokół swojej nieobecności w ministerstwie. Otwarcie wyznał, że jest poważnie chory. "Mam 95 proc. szans na wyleczenie" - zapewnił.

"Dzięki mojej sekretarce, która zmusiła mnie do badania kontrolnego, guz został wykryty w fazie początkowej. Możliwe jest pełne wyleczenie" - przekonywał minister. "To też dobra wiadomość dla premiera" - dodał.

"Gdybym tego badania nie zrobił teraz, a na przykład za pół roku, byłbym po przegranej stronie. Jestem chyba najlepszym tego przykładem. Apeluję do wszystkich - róbcie badania, bo to może wam uratować życie. Ludzie, rzućcie palenie!" - zwrócił się do Polaków.

Reklama

>>> Przeczytaj, jak wspominają Religę ci, którzy go znali

Dzień później Zbigniew Religa przeszedł zabieg. Usunięto mu połowę górnego płata lewego płuca. "Operacja się udała" - mówiono. Później wyszło na jaw, że guz jest złośliwy. Mimo to niecały miesiąc później profesor wrócił do pracy w rządzie.

Mimo postępującej choroby nie zrezygnował z działalności publicznej. Pracował na pełnych obrotach. "Tak długo, jak normalnie żyję, będę robić wszystko tak, jak do tej pory" - mówił DZIENNIKOWI profesor.

Reklama

>>> Przeczytaj ostatni wywiad Religi dla DZIENNIKA

Mimo wyniszczającej chemioterapii, później radioterapii i kolejnych operacji podjął się jeszcze jednego zadania. Zgodził się reprezentować prezydenta w Senacie podczas debaty o referendum na temat służby zdrowia. Ostatecznie - ze względów prawnych - nie doszło do tego.

Na początku lutego tego roku członkowie PiS na kongresie parti w Krakowie zgotowali profesorowi owację na stojąco. Swoje wystąpienie Religa nagrał - był już zbyt słaby, by osobiście się pojawić. Łamiącym się głosem Religa opowiadał o zadaniach, które stoją przed PiS i recenzował plany rządu. Po raz kolejny powtórzył, że szpitale nie powinny być prywatyzowane.

Sala słuchała go w całkowitym milczeniu i skupieniu. Podkreślano, że tak cicho nie było nawet podczas przemówienia lidera partii Jarosława Kaczyńskiego...